Uwierzylibyście, że do Izraela można polecieć na narty? Że można szusować po prawdziwym śniegu? Ja też nie. Ale daję Wam słowo, że można – widziałam na własne oczy.
Ale zacznę od początku.
Ci co obserwują mnie na Instagramie wiedzą, że spotkało mnie wielkie szczęście i wśród prezentów pod choinką znalazłam bilet lotniczy do…. No właśnie, dowiedziałam się o tym dopiero na lotnisku. Do Izraela. Stąd też nie przygotowałam żadnego planu, nie przeszukałam blogów podróżniczych ani wieści historycznych. A że zanosiło się na spędzenie w tym nowym dla mnie państwie tylko 5 dni, nie kupowałam karty SIM, poza miejscami noclegowymi i niektórymi restauracjami, nie miałam Internetu.
Wszystko powyższe doprowadziło do zrobienia prawie 3000 km wynajętym samochodem na, że tak powiem, lekkim spontanie. Więc kiedy podczas jednej z przerw na jedzenie w którejś z tyberiadzkich restauracji, moją uwagę przykuło pewne miejsce, o którym nigdy w życiu nie słyszałam, przy którym był dopisek – zwiedzać tylko z samochodu po wytyczonych drogach – obszar silnie zaminowany.
Musiałam tam pojechać. No musiałam!
Wzgórza Golan.
Najbardziej interesujący kawałek Izraela, który tak do końca Izraelem nie jest.
Wzgórza Golan – górzysta część terenu sięgająca od Jeziora Galilejskiego aż na północ do granicy z Syrią i Libanem. Najwyższym szczytem jest Góra Hermon – 2814 m n.p.m., z której szczytu jak na dłoni widać Damaszek (stolicę Syrii) i olbrzymią część Izraela, aż po Haifę i Tel Aviw. No właśnie, to przez tą doskonałą widoczność to całe zamieszanie.
Formalnie teren ten należy do Syrii. Ale nie wszyscy się z tym zgadzają. Przez to strategiczne położenie oraz to, że na wzgórzach swoje źródło bierze rzeka Jordan – główny zbiornik wodny Izraela, w 1967 roku, podczas wojny 6-dniowej, Izrael przejął ich teren i po dziś dzień kontroluje militarnie Wzgórza Golan. Do 1967 roku Syria miała tutaj swoje działa i co jakiś czas ostrzeliwała izraelskie wioski leżące u ich podnóży.
Znaczące strategicznie położenie wzgórz doskonale potwierdził fakt wojny Yom Kippur w 1973 roku, kiedy to przeciwko 1400 czołgom syryjskich wojsk podołało mniej niż 200 sprzętu podobnego kalibru po stronie Izraela. W ramach uciszenia wroga, 5% powierzchni Wzgórz Golan Izrael oddał Syrii.
Od 1974 roku na tym burzliwym terenie istnieje pas neutralny kontrolowany przez siły ONZ.
Ale…
W 1981 roku Parlament Izraelski postanowił dolać oliwy do ognia i uchwalił ustawę przyłączającą Wzgórza Golan do reszty kraju. Nikogo pewnie nie zdziwi, że ONZ po dziś dzień nie uznała tej decyzji. Tak samo zresztą jak reszta państw świata.
W marcu 2019 roku Syria ostrzegała Izrael, że jeśli nie wycofa stąd swoich wojsk, zaatakuje.
25 marca 2019 roku USA oficjalnie uznała Wzgórza Golan jako ziemie Izraela. Jako dowód wdzięczności dla Donalda Trumpa, Izrael na Wzgórzach Golan utworzył nowe żydowskie osiedle, odsłonięte 16 czerwca 2019 roku.
Jakby tego wszystkiego było mało, prawa do części Wzgórz roszczy sobie też Liban.
Dla Syrii Wzgórza Golan są znaczną korzyścią strategiczną. Dla Izraela – być albo nie być.
Wzgórza Golan są też najsłabiej zaludnionym terenem kraju. Ale posiadają bogatą dziką przyrodę, malownicze krajobrazy i niezwykle urodzajną ziemię. Są tam pomarańczowe sady, winnice, pola dające rocznie tysiące ton zboża, ale też eksportowanych kwiatów. Są olbrzymie połacie łąk, na których pasą się owce i bydło, dające rocznie miliony litrów mleka.
W 33 miejscowościach na Wzgórzach Golan żyje obecnie około 18 tysięcy ludzi. Po wojnie 6-dniowej większość Syryjczyków opuściła tereny wzgórz i przeniosła się w głąb Syrii. Około 7 tysięcy z nich zostało jednak w 6 miejscowościach: miasto Majdal Shams – pełniące rolę stolicy Wzgórz Golan i miasto Buq’ata oraz 4 wioski: Mas’ade, Ein Qiniyye, Shayta i Ghajar. Większość z miejscowości zostało doszczętnie zniszczonych przez Izrael podczas trwania wojny 6-dniowej, w tym największe kiedyś miasto na wzgórzach – Quneitra – leżąca po stronie Syrii. Podczas wspomnianej wyżej wojny w 1974 roku Quneitra była okupowana przez Izrael, doszczętnie zniszczona buldożerami i dynamitami i oddana w ręce Syryjczyków. Ciekawostką jest to, że Quneitra obecnie stała się atrakcją turystyczną i wybierając się z wizytą do Syrii po uprzednim uzyskaniu należytego pozwolenia, można z przewodnikiem dostać się tam na jednodniową wycieczkę.
Kto mieszka obecnie na Wzgórzach Golan? Izraelczycy i Syryjczycy. Rząd Izraela umożliwił w 1981 roku Syryjczykom staranie się o Izraelskie obywatelstwo, co dopiero po 2012 roku coraz chętniej jest czynione zwłaszcza przez młodsze pokolenie. Prawda jest taka, że uzyskując status obywatela Izraela zyskuje się dostęp do lepszych uczelni, lepszej opieki zdrowotnej, lepszego życia, w porównaniu z nadal objętą wojną domową Syrią.
Wszystko o czym napisałam powyżej wyszperałam w Internecie po powrocie z Izraela.
Wcześniej, kiedy z okiem samochodu patrzyłam na tereny Wzgórz – wiedziałam tylko jedno – nie wychodzić z auta, teren jest zaminowany.
Przyznam się Wam szczerze, że były to jedne z najbardziej emocjonujących godzin w Izraelu. Nie chodzi mi już o te wszędobylskie miny i żółte tabliczki ostrzegające o nich, o wojsko obecne na niejednym poboczu, o masakryczne drogi pełne dziur i brudnej deszczówki.
Nie wiedziałam czy legalnie mogę tam być. Nie wiedziałam, czy mogę robić zdjęcia. Mimo tego jechałam przed siebie, chociaż postanowiłam, że po najdalej godzinie zawrócę. Przed sobą widziałam ośnieżone szczyty gór. W Izraelu? Chyba oszalałam – myślałam. Sami rozumiecie, nie mogłam się zatrzymać.
Dotarłam do jednej z miejscowości z wąskimi bardzo stromymi uliczkami. Korek. W samochodach rodziny bardziej przypominające Syryjczyków niż Izraelczyków. Po bokach pełno restauracji, co chwilę mijałam ekskluzywnie wyglądające gabinety oferujące usługi chirurgii plastycznej i jeszcze bogatsze osiedla mieszkalne postawione z białego kamienia.
Zobaczyłam też sklepy z odzieżą górską i sprzętem sportowym. A potem ujrzałam ludzi przeciskających się przez zakorkowane ulice w strojach narciarskich. Wreszcie auta zjeżdżające ze stromej góry pokryte szczątkami bałwanów. Najpierw jedno, myślałam, że pora wymienić soczewki na mocniejsze, ale potem było i drugie, i trzecie, piąte i dziesiąte. Śnieg. Narty. Czy ja aby na pewno jestem w Izraelu?
Jak się później okazało, nie do końca byłam w Izraelu. Bo tak jakby z zawieszeniu między nim, a Syrią i Libanem.
Wróciłam do hotelu w Haifie. Kilka godzin spędziłam na rozszyfrowywaniu zawiłej sytuacji odwiedzonych właśnie Wzgórz Golan. Wtedy też dowiedziałam się, że Izraelczycy mają tam nie tylko punkt ochronny i strategiczny do ostrzelania Damaszku, ale i swój własny kurort narciarski. Do którego zresztą bardzo chętnie przez 4, w porywach do 6 tygodni w ciągu całego roku jeżdżą – tyle średnio trwa sezon narciarski w Izraelu. Bardzo chętnie zabierają na stok swoje dzieci, żeby nauczyć je szusowania, ale bardziej by pokazać pierwszy w życiu śnieg.
Mount Hermon Ski Resort, bo tak oficjalnie nazywa się izraelski kurort, dysponuje ponad 45 kilometrami tras, ma 11 wyciągów (siodełkowych i orczyków), ma szkółki narciarskie, sklepy ze sprzętem niezbędnym do zjeżdżania i liczne wypożyczalnie.
Kolejnego dnia, zamiast zwiedzać Haifę, wróciłam na Wzgórza Golan. Pojechałam do wioski Ghajar, przez świat uznawanej za syryjską. Przejeżdżałam przez plantacje pomarańczy, pastwiska pełne łaciatych krów i żółtych tabliczek ostrzegających o minach.
Ubolewam, że akurat wtedy na Wzgórza Golan postanowiła też wpaść mgła. Zasłoniła mi zapierający dech w piersiach widok na zaminowane pola, wioski Syryjczyków w Izraelu, na Haifę i wybrzeże Morza Śródziemnego.
Wróciłabym tam każdego kolejnego dnia. Musiałam niestety pędzić na samolot.
Wrócę na Wzgórza Golan. Wrócę i zobaczę ten widok na pół Izraela, o który od ponad pół wieku jest tyle szumu.
A co do nart z tytułu tego wpisu…
Szczegółową mapę tras znajdziecie na stronie skihermon. Tam też możecie śledzić aktualne warunki pogodowe. Za jednodniowy Ski Pass dla osoby dorosłej zapłacicie 280 zł, za 2 dni 550 zł, 3 dni 770 zł. Poza tym trzeba wykupić dzienny bilet wstępu na teren góry Hermon – 38 zł.
Wypożyczenie pełnego sprzętu wraz z odzieżą kosztuje 170 zł za dzień. Można wykupić dwudniowy pakiet full (odzież, ubrania, wstęp na górę Hermon i Ski Pass) – 740 zł.
Drogo?
Ceny jak w Alpach, warunki – niekoniecznie. Aaa i z opinii turystów, którzy wybrali w Izraelu chwile białego szaleństwa na Hermon dowiedziałam się, że jazda po tych 45 kilometrach śniegowych tras nie należy do najprzyjemniejszych – trzeba być mocno skoncentrowanym, żeby nie obijać się o Izraelczyków i ich pociechy, którzy do wyśmienitych narciarzy póki co nie należą.
0 komentarzy