Drodzy Poszukiwacze Przygód i Miłośnicy Pastéis de Nata!
Przygotujcie się na podróż, która rozpieści Wasze zmysły, rozgrzeje serca (i łydki) oraz sprawi, że zakochacie się w mieście, które jest jak dobra butelka wina — im dłużej się nim delektujecie, tym lepsze się staje. Wiem, co mówię! Spędziłam w stolicy Portugalii całkiem sporo czasu i muszę przyznać, że nie ma drugiego takiego miasta na świecie, a już na pewno w Europie.
Witajcie w Lizbonie, mieście siedmiu wzgórz, tysiąca schodów i miliona niezapomnianych chwil! Zapnijcie pasy, załóżcie wygodne buty i przygotujcie aparaty, bo czeka nas wyprawa przez labirynt wąskich uliczek, majestatyczne place i punkty widokowe, z których widoki zapierają dech w piersiach (choć może to po prostu brak tchu po kolejnym podejściu). Od historycznych zabytków po tętniące życiem dzielnice, od tradycyjnych przysmaków po nowoczesną kuchnię — Lizbona ma wszystko, czego potrzeba do idealnego city breaku.
Więc bez zbędnych ceregieli, zanurzmy się w tym portugalskim raju. Oto moja lista MUST SEE w Lizbonie — lista miejsc, które sprawią, że Wasze serca (i Instagram) będą śpiewać fado z zachwytu!
Dzielnica Alfama: Labirynt uliczek, historii i… zagubionych turystów
Nie bez powodu to właśnie Alfama znajduje się na szczycie mojej lizbońskiej listy. To właśnie tu ponad 10 lat temu po raz pierwszy Lizbona skradła moje serce i ilekroć mam okazję przechadzać się jej uliczkami, moje stopy zawsze kierują się właśnie w tę stronę.
Alfama to najstarsza dzielnica Lizbony, która przetrwała wielkie trzęsienie ziemi w 1755 roku. Jej historia sięga czasów rzymskich, ale największy wpływ na architekturę dzielnicy mieli Maurowie, którzy zamieszkiwali te tereny od VIII wieku. Alfama była kiedyś dzielnicą rybaków i ludzi biednych, co tłumaczy jej labiryntowy układ uliczek i prostą zabudowę. Dzielnica ta jest także kolebką muzyki fado, tradycyjnej portugalskiej pieśni, którą można usłyszeć w lokalnych tawernach.
Współczesna Alfama, choć dzielnie podąża za nowoczesnością, nie utraciła swojego nietuzinkowego klimatu. Spacerując po Alfamie można odbyć podróż w głąb historii Lizbony. Ta dzielnica jest pełna skarbów, takich jak małe kapliczki, lokalne sklepiki, wąskie kolorowe uliczki, ukryte place i tradycyjne bary fado, gdzie wieczorem można posłuchać melancholijnych pieśni.
Warto tu zgubić się w labiryncie uliczek, odkrywając ich niezwykłą atmosferę i autentyczny charakter, a podczas spaceru wschłuchując się w dźwięki codzienności: brzęk naczyń, szum schnącego w oknach prania, przyciszone wieczorne rozmowy domowników siedzących na progach swoich domostw. Koniecznie spróbujcie tu lokalnych specjałów: grillowanych sardynek, serwowanych w małych, rodzinnych restauracjach!
Zamek świętego Jerzego – Castelo de São Jorge: Twierdza na szczycie (bo gdzie indziej?)
Zamek został zbudowany w XI wieku przez Maurów, którzy nazywali go „Alcáçova” (forteca, cytadela). Po zdobyciu Lizbony przez chrześcijańskie siły Alfonsa I w 1147 roku zamek stał się siedzibą królów portugalskich. W 1910 roku zamek został ogłoszony narodowym zabytkiem, a od lat 40. XX wieku przeszedł wiele renowacji, aby przywrócić mu średniowieczny charakter. Obecnie zamek wraz z otoczeniem stanowi imponującą fortecę. Otaczające mury ciągną się na długość 600 metrów, sterczy z nich aż 10 wież, z których roztacza się widok na całe miasto.
Przechadzając się po murach zamku, można podziwiać niesamowite widoki na miasto — to jeden z lepszych punktów widokowych na Lizbonę. Przy odrobinie szczęścia, spacerując pomiędzy murami zamku, możecie natknąć się na dorodne pawie, które jeśli dopisze Wam jeszcze więcej szczęścia, zaprezentują swoje okazałe opierzenie.
Bilet wstępu kosztuje 15 euro. Więcej informacji znajdziecie na oficjalnej stronie zamku. W sezonie Castelo de São Jorge czynny jest codziennie od 9 do 21.
Miradouro da Senhora do Monte: Szczyt wszystkich szczytów
Ten i kolejnych kilka akapitów skupiać będzie się na najlepszych punktach widokowych Lizbony. Dlaczego aż tyle o nich tutaj? Bo Lizbona jest miastem wyjątkowym, nierównym, z tysiącami schodów. Jej nietypowe ukształtowanie najlepiej podziwiać właśnie z wysoko położonych punktów widokowych! I choć miejsc, z których można cieszyć oczy rozległą panoramę Lizbony znajdziecie w stolicy Portugalii wiele, to właśnie ten (i kilka kolejnych wymienionych w tym poście) odwiedzić musicie koniecznie!
Ten punkt widokowy ma długą historię, sięgającą czasów, gdy wzgórza Lizbony były jeszcze pokryte winnicami. Nazwa pochodzi od kaplicy poświęconej Matce Boskiej (Senhora do Monte), zbudowanej w XVIII wieku, która wciąż znajduje się obok punktu widokowego. To najwyższe miejsce w Lizbonie, wznoszące się na 114 metrów nad poziomem morza!
W przeciwieństwie do innych punktów widokowych miasta, Miradouro da Senhora do Monte nie jest zwykle aż tak bardzo oblegany przez turystów. Z tego miejsca można podziwiać Zamek św. Jerzego, labirynt uliczek Alfamy oraz majestatyczną rzekę Tag. To idealne miejsce na romantyczny zachód słońca lub po prostu na chwilę kontemplacji nad tym, ile jeszcze wzgórz zostało do zdobycia.
Ciekawostką jest, że podczas trzęsienia ziemi w 1755 roku to miejsce nie ucierpiało. Czyżby Matka Boska miała słabość do pięknych widoków?
Miradouro de São Pedro de Alcântara: Nieco inna odsłona Lizbony
Miejsce to można opisać, jako elegancki taras, otoczony bujną zielenią, z którego roztacza się malowniczy widok na dzielnicę Baixa, Zamek św. Jerzego oraz rzekę Tag. To idealne miejsce na relaks przy filiżance kawy lub kieliszku wina, w otoczeniu wspaniałej atmosfery miasta.
Punkt widokowy został zaprojektowany w XIX wieku jako elegancki ogród z tarasem, który miał być miejscem spotkań dla mieszkańców i gości z wyższych sfer. Ogród został podzielony na dwie części, tędolną zdobią posągi reprezentujące greckich bogów. W 2008 roku punkt widokowy przeszedł gruntowną renowację, przywracając mu dawny blask.
Poza samymi widokami możecie cieszyć się także atmosferą tej okolicy, pełnej artystów i lokalnych sprzedawców. Podczas mojej ostatniej wizyty w mieście tu właśnie w tym miejscu nagrywany był jeden z najpopularniejszych portugalskich seriali. Znajduje się tu także mały kiosk, gdzie można kupić świeżo wyciskany sok lub portugalskie przysmaki. To popularne miejsce, szczególnie wieczorami, gdy mieszkańcy Lizbony przychodzą tu na spotkania towarzyskie.
Miradouro de Santa Luzia: Widok z azulejos
A teraz mój ulubiony punkt widokowy na kolorową Lizbonę! Stąd również cudownie prezentuje się Alfama, rzeka Tag, a także kościół São Vicente de Fora.
Tuż obok co kwadrans przejeżdża zabytkowy tramwaj 28, który albo przyspieszy Wam dostanie się na ten punkt widokowy, albo ubarwi i tak już malownicze zdjęcie tej części Lizbony.
Ale najpiękniejsze jest tu to, że ten punkt widokowy ozdobiony jest piękną pergolą pokrytą azulejos oraz bugenwillą, które kwitną przez większą część roku! Nic dziwnego, że jest to popularne miejsce zarówno wśród turystów, jak i mieszkańców. A ponadto, moim zdaniem, jest to jedno z najbardziej romantycznych miejsc w Lizbonie!
Miradouro das Portas do Sol: Tu akcja nie ustaje nigdy
Obiecuję, że to już ostatni punkt widokowy w tym wpisie! Tak jak i pozostałe, znajduje się w Alfamie i zachwyca widokiem na kolorowe dachy dzielnicy, rzekę Tag oraz imponujący most 25 Kwietnia (o nim będzie niżej). A często też doskonale widać stąd olbrzymie wycieczkowe statki cumujące w lizbońskim porcie.
Choć Lizbona wręcz usłana jest malowniczymi spotami w wyśmienitą panoramą na miasto, turyści, miejscowi, ale też artyści i fotografowie jakoś wybitnie umiłowali sobie właśnie ten punkt widokowy. To właśnie Miradouro das Portas do Sol znajdziecie na wizytówkach w Lizbony. Słońce zachodzi tu ostatnie, dlatego od wczesnych godzin rannych do późnego zmierzchu miejsce to oblegane jest przez ludzi.
Nazwa punktu widokowego „Portas do Sol” oznacza „Bramy Słońca”, co odnosi się do dawnych bram miejskich, które znajdowały się w tym miejscu. To jedno z najstarszych miejsc w Lizbonie, a jego historia sięga czasów Maurów, którzy rządzili miastem do XII wieku. Punkt widokowy znajduje się na wysokości około 90 metrów nad poziomem morza.
Tramwaj 28: Rollercoaster po lizbońsku
Wiecie, co scala te wszystkie powyższe punkty widokowe (ale też większość kolejnych punktów tego wpisu)? Uroczy żółty zabytkowy tramwaj. Choć przejażdżka tym wiekowym tramwajem to niezapomniane przeżycie, jeszcze bardziej każdy odwiedzający miasto chce mieć z nim zdjęcie! Akurat to ostatnie jest o niebo prostsze w wykonaniu, bo dopchanie się do wolnego siedzenia we wnętrzu żółciutkiego tramwaju wymaga olbrzymich pokładów cierpliwości. Wiem, co mówię, odstałam swoje!
Ale po kolei! W ogóle, o co to całe tramwajowe lizbońskie zamieszanie? Tramwaj 28, który kursuje po szynach Lizbony od 1914 roku, jest jednym z symboli miasta. Trasa tramwaju liczy 7 kilometrów i przebiega przez najstarsze dzielnice miasta: Alfamę, Baixę i Estrelę. Zabytkowe tramwaje typu „Remodelado” zostały odrestaurowane, zachowując swój historyczny charakter, ale dodano nowoczesne elementy, takie jak hamulce magnetyczne, aby zapewnić bezpieczeństwo na stromych uliczkach Lizbony.
Tramwaj 28 wspina się na wysokość około 90 metrów, oferując unikalne widoki na miasto. Ale jeszcze bardziej przyciągające w nim jest to, że w niektórych miejscach jego trasa przebiega przez tak wąskie uliczki, że już lekko wystawiając ręce przez otwarte okna pojazdu można wręcz dotknąć murów starych kamiennic rozciągających się wzdłuż torów!
Trasa tramwaju 28 rozpoczyna się na Martim Moniz, ale spotkacie tam olbrzymie kolejki – miejsc siedzących w tramwaju jest 28, stojących 38, ale sama się przekonałam, że ludzi wchodzi o wiele więcej. Ale do tramwaju na stacji początkowej motorniczy wpuszcza ograniczoną ilość osób, przez co kolejka na stacji początkowej prawie się nie przesuwa. Można to obejść w prosty sposób – przejdźcie na kolejny przystanek kilka minut spacerem.
Moim zdaniem miejscami wartymi wyskoczenia z tramwaju numer 28 są:
R. Graca – z tego przystanku już tylko kawałek do jednego z najpiękniejszych punktów widokowych na panoramę miasta – Miradouro de Nossa Senhora do Monte – to najwyższy punkt widokowy, o którym pisałam wyżej.
Graca – kolejny punkt widokowy na miasto, jest na tyle blisko od przystanku R. Graca, że możecie tę odległość pokonać pieszo.
Lg. Portas Sol – to stąd rozciąga się mój ulubiony obraz Lizbony, ale też moja ulubiona część miasta – centrum Alfamy, tej najstarszej dzielnicy stolicy kraju. Przygotujcie się tutaj na tłumy ludzi, sklepikarzy, ulicznych grajków. Ale miejsca tego będąc z Lizbonie nie możecie pominąć! W Alfamie zostańcie dłużej, pospacerujcie po wąskich zacienionych uliczkach, popatrzcie na życie mieszkańców, poczujcie prawdziwy klimat tego niezwykłego miasta.
Sé – przystanek przy najstarszym kościele Lizbony – Katedry Sé. Warto i tutaj zrobić sobie przerwę na rozprostowanie nóg. Spod katedry przejdźcie piechotą w stronę rzeki Tag, pospacerujcie wzdłuż brzegu, jeśli dopadnie Was zmęczenie, posiedźcie nad wodą wraz z turystami z całego świata. Przejdźcie się na Plac Comércio – olbrzymi plac tuż przy wodach rzeki Tag. A potem przejdźcie odbiegającą od placu ulicą pełną restauracji Rua Augusta, jeśli zgłodniejecie, będziecie mieli tutaj do wyboru kuchnie z całego świata.
Chiado – wysiądziecie w innej dzielnicy Lizbony o tej samej nazwie co przystanek – Chiado. Znajdziecie tutaj tę najbardziej popularną i najstarszą w mieście kawiarnię – ale też kawałek historii – Café A Brasileira, w sam raz, by zjeść coś słodkiego po obiedzie i napić się pysznej kawy Bica (bardzo mocne espresso).
Calhariz (Bica) – koniecznie wsiądźcie tutaj do jednej z czterech lizbońskich wind Elevador da Bica (jeśli macie bilet 24-godzinny obowiązuje on również w windzie), która przewiezie Was po jednej z najbardziej malowniczych ulic miasta – Rua da Bica. Wysiadając na końcu trasy windy znajdziecie się w dzielnicy Bairro Alto – tej najbardziej imprezowej części Lizbony (będzie o niej później).
U W A G A ! Na przejażdżkę tramwajem 28 warto wybrać się wcześnie rano lub późnym popołudniem, aby uniknąć tłumów. Akurat wcześnie rano, zwłaszcza w szczycie sezonu sprawdzi się zdecydowanie lepiej. Bilet można kupić u motorniczego, ale bardziej opłacalne jest zakupienie dziennego biletu komunikacji miejskiej, który obejmuje również tramwaj.
Elevador de Santa Justa: Winda do nieba albo przynajmniej do Chiado
A skoro już przy środkach transportu jesteśmy, trzeba przyznać, że Lizbona nieźle umie w te klocki! Przez swoje nietuzinkowe jak na stolicę kraju ukształtowanie terenu, czyli raz w górę, raz w dół, a czasem jeszcze bardziej w górę, w Lizbonie w niektórych miejscach natknąć można się na uliczne windy.
Jedną z nich jest właśnie winda de Santa Justa. Elevador de Santa Justa, zbudowana w 1902 roku przez Raoula Mesniera du Ponsarda, ucznia Gustave’a Eiffela, jest jednym z najciekawszych przykładów architektury neogotyckiej w Lizbonie. Winda ma wysokość 45 metrów i łączy dzielnice Baixa i Chiado, które są na różnych poziomach. Jest to jedyna winda w Lizbonie, która pełni funkcję zarówno transportową, jak i turystyczną.
Winda sama w sobie jest genialną atrakcją turystyczną, co chyba musi być nieco drażniące dla mieszkańców miasta. Jednak ze swoją neogotycką architekturą i ozdobnymi detalami nie mogło stać się inaczej. Poza tym podróż windą pomiędzy Baixa i Chiado to też swego rodzaju podróż w czasie, tylko bez konieczności wspinania się po schodach!
Na szczycie windy znajduje się taras widokowy, z którego roztacza się widok na całe miasto, w tym na znany Wam już Zamek św. Jerzego oraz rzekę Tag.
Bilet w obie strony kosztuje 5,30 euro. Drogo? Może, ale ile kosztuje bilet do nieba?
Katedra Sé de Lisboa: Gdzie historia spotyka się z… jeszcze starszą historią
Pozostańmy jeszcze na chwilę w zacnej Alfamie i odwiedźmy najstarszy kościół w Lizbonie, zbudowany w XII wieku. Katedra Sé, bo o niej mowa w tym punkcie, oficjalnie nazywana Katedrą Najświętszej Maryi Panny, została zbudowana w 1147 roku na miejscu dawnego meczetu, po zdobyciu Lizbony przez wojska Alfonsa I. Jest to jedna z najstarszych budowli w Lizbonie, która przetrwała wielkie trzęsienie ziemi w 1755 roku. W katedrze znajdują się relikwie św. Wincentego, patrona Lizbony, które zostały tu przeniesione w XII wieku. Krypta katedry kryje skarby archeologiczne, w tym rzymskie mozaiki i pozostałości z czasów wizygockich.
Zwiedzając tę katedrę, warto zwrócić uwagę na jej imponujące witraże i zabytkową kryptę. Katedra łączy różne style architektoniczne, od romańskiego po barokowy, co czyni ją prawdziwą perłą wśród zabytków Lizbony. Dlatego nie mogło jej zabraknąć w moim lizbońskim zestawieniu.
A teraz opuszczamy już Alfamę.
Praça do Comércio: Czyli Serce Lizbony albo namiastka rynku
Lizbona nie posiada klasycznego rynku, jakim mogą pochwalić się przykładowo Wrocław czy Kraków. W stolicy Portugalii podobną funkcję pełni jednak majestatyczny plac nad rzeką Tag, otoczony pięknymi budynkami z XVIII wieku — Praça do Comércio.
Plac ten, znany także jako Terreiro do Paço, został odbudowany po wielkim trzęsieniu ziemi. Wcześniej znajdował się tu Pałac Królewski, który został zniszczony przez trzęsienie ziemi i tsunami. Plac ma wymiary 175 na 175 metrów i jest otoczony budynkami z żółtymi fasadami, charakterystycznymi dla epoki pombalińskiej, a nam kolorem kojarzącym się właśnie z Lizboną.
W centrum placu znajduje się pomnik króla Józefa I, który rządził Portugalią w czasie trzęsienia ziemi. Łuk Triumfalny Rua Augusta, zbudowany w latach 1873-1875, upamiętnia odbudowę miasta.
Będąc w Lizbonie, już na pierwszy rzut oka da się zauważyć, że Praça do Comércio to serce miasta. Bezludnie jest tu chyba tylko przez kilka minut po gwałtownej burzy. Od wczesnych godzin rannych przewijają się tu tłumy lizbończyków kierujących się do swoich miejsc pracy. Co kilka minut plac przecinany jest żółtym lub nieżółtym tramwajem. Nie wspominając już o ciekawskich turystach, którzy na skraju placu mogą zaopatrzyć się w lokalne rękodzieła, wsiąść do tramwaju czy zapozować do pamiątkowego zdjęcia.
Wieczorami spotykają się tu mieszkańcy i przyjezdni, aby podziwiać zachód słońca, posłuchać muzyki ulicznych artystów lub po prostu odpocząć w jednej z licznych kawiarni.
Pomnik Odkrywców – Padrão dos Descobrimentos: Tu Portugalia spotyka się z resztą świata
A teraz przenieśmy się na zupełnie inny kraniec Lizbony i pozostańmy tu na kilka chwil. Witajcie w dzielnicy Belém! Dla większości odwiedzających stolicę Portugalii to właśnie tutaj znajdują się trzy najważniejsze miejsca na planie miasta. No, może cztery, jeśli uwzględnimy też łakomczuchów. Ale o tym za chwilę!
Na razie zatrzymajmy się przy Pomniku Odkrywców — jednym z najbardziej charakterystycznych punktów w Lizbonie, symbolizującym potęgę morską Portugalii. Ten monumentalny pomnik został zbudowany w 1960 roku, aby uczcić 500. rocznicę śmierci Henryka Żeglarza, który odegrał kluczową rolę w epoce wielkich odkryć geograficznych. Pomnik ma wysokość 52 metrów i przedstawia 33 postacie historyczne, w tym Vasco da Gamę i Ferdynanda Magellana — czyli najważniejsze osobistości, które wieki temu przyczyniły się do wielkości Portugalii. Pomnik robi kolosalne wrażenie!
Natomiast jeszcze większe wrażenie wywołuje widok z jego szczytu, na którym znajduje się taras widokowy. To stąd zobaczycie potęgę Lizbony, rzeki Tag oraz mostu łączącego oba jej brzegi. To stąd policzycie większe i mniejsze jachty przecinające jej wartki nurt (dość często zdarzają się tu wyścigi i regaty). Wreszcie to stąd będziecie mogli podziwiać kolejne perełki na mapie Lizbony — wiekowy Klasztor Hieronimitów oraz Wieżę Belem, o której przeczytacie niżej.
To zaś co mnie w tym miejscu urzeka najbardziej to olbrzymia, bo rozciągająca się na 50 metrach kwadratowych mozaikowa mapa świata przedstawiająca trasę przebytą przez wielkich portugalskich odkrywców. WOW!
Za wstęp na taras widokowy zapłacicie 10 euro (w kasie na miejscu lub online). Więcej informacji na stronie obiektu (godziny otwarcia, wystawy tematyczne i inne wydarzenia). W sezonie letnim taras widokowy czynny jest codziennie od 10 do 19.
Wieża Belem – Torre de Belém: Strażniczka morza i… turystów
Wprost z Pomnika Odkrywców wybrzeżem imponującej rzeki Tag udajcie się do Wieży Belem. Wieży nie byle jakiej, bo wpisanej na listę UNESCO (od 1983 roku).
Wieża została zbudowana w latach 1514-1520 z rozkazu króla Manuela I jako część systemu obronnego miasta. Ostatecznie wieża była nie tylko strażnicą, ale także miejscem powitania przybywających do Lizbony statków z wielkimi odkrywcami na pokładzie. A jak wiemy, Portugalia miała ich wielu.
Wieża wznosi się na 30 metrów, a jej architektura to doskonały przykład stylu manuelińskiego, charakteryzującego się bogatymi zdobieniami nawiązującymi do motywów morskich.
Kiedyś Torre de Belem strzegła morza, obecnie strzeże głównie kolejek turystów czekających na wejście! Wejście na wieżę oferuje piękne widoki na okolicę. Co prawda nie tak spektakularne jak Pomnik Odkrywców, ale warto dla porównania odwiedzić oba spoty. Wejściówka do wieży kosztuje 6 euro, zaś w niedziele do godziny 14:00 wstęp jest bezpłatny, co jest doskonałą okazją dla podróżujących z ograniczonym budżetem.
U W A G A ! Pamiętajcie, że Wieża Belem jest nieczynna w poniedziałki! W każdy inny dzień tygodnia w sezonie można ją odwiedzić od 10 do 18.30.
Nie zapominajmy, że Wieża Belem to również idealne miejsce na popołudniowy spacer nad brzegiem rzeki Tag! A tu już ani kolejki, ani bilety za euro nie są nam potrzebne.
Klasztor Hieronimitów – Mosteiro dos Jerónimos: Modlitwa czy architektura?
Kolejnym lizbońskim przykładem arcydzieła architektury manuelińskiej jest jakże imponujący Klasztor Hieronimitów wpisany również na słynną listę UNESCO w tym samych roku co Wieża Belem. Zresztą, bardzo zasłużenie!
Klasztor został założony w 1502 roku przez króla Manuela I na cześć podróży Vasco da Gamy do Indii. Budowa trwała około 100 lat! Dacie wiarę? Bogate zdobienia z elementami gotyku i renesansu porażają rozmachem. Jeszcze większe wrażenie robi sama wielkość obiektu. Klasztor ma imponującą długość 300 metrów, a jego krużganki uchodzą za jedne z najpiękniejszych w Europie. Do tego bogato zdobiony ołtarz i imponujące witraże. Czegoż chcieć więcej? Zaś w przyklasztornym kościele znajdują się grobowce Vasco da Gamy i Luísa de Camõesa.
Ilekroć znajdowałam się w okolicy, bez względu na panującą pogodę u progu Klasztoru Hieronimitów ZAWSZE stały ciągnące się kolejki przybyszy z całego świata. Nie dziwi mnie to ani odrobinę. Poza opisanymi wyżej bogatymi zabytkami, wokół obiektu znajduje się też zadbany park, który pozwala na chwilę wytchnienia zwłaszcza kiedy leje się z nieba portugalski żar.
Bilety dostępne są online lub na miejscu. Akurat w tym przypadku zachęcam do wcześniejszego zakupu przez internet, zwłaszcza jeśli wybieracie się tutaj w szczycie sezonu. Za najtańszy bilet zapłacicie 16 euro. Oficjalna strona do zakupu biletów znajduje się pod tym linkiem. Klasztor czynny jest codziennie od 9.30 do 18.
Pastéis de nata: Niebo w gębie warte każdej kalorii
Zanim podpowiem Wam gdzie w Lizbonie (i nie tylko!) można zajadać się najpyszniejszymi pastéis de nata, przejdźmy przez ten mniej ciekawy historyczny fragment.
Dawno temu, zanim mury imponującego lizbońskiego klasztoru Hieronimitów stały się miejscem kontemplacji, Belém tętniło życiem handlowym. Wśród licznych zajęć mieszkańców było także pranie bielizny, dla którego z braku dostępnych detergentów wykorzystywano białka jaj. To zaś pociągało za sobą nadmiar żółtek, które postanowiono spożytkować w kulinarny sposób. Mnisi zamieszkujący tę ożywioną część miasta obmyślili wówczas sekretny przepis na małe babeczkiz chrupiącego ciasta, wypełnione aromatycznym, żółtkowym kremem. Z czasem wypieki te stawały się coraz popularniejsze, aż mnisi postanowili rozpocząć ich sprzedaż, zasilając tym samym klasztorną skarbnicę.
Kiedy w 1834 roku klasztor został zamknięty, przepis trafił w ręce założycieli firmy De pastéis de Belém, która od tego czasu niezmiennie wypieka te ukochane przez Portugalczyków małe desery. Jak nietrudno się domyślić, Pastéis de Belém znajduje się w dzielnicy Belém. Jeśli więc po odwiedzinach Klasztoru Hieronimitów najdzie Was chęć na coś słodkiego, skierujcie swoje kroki właśnie do Pastéis de Belem. Kupując słodkości na wynos uda Wam się ominąć niekończącą się kolejkę. Ponoć CODZIENNIE cukiernia Pastéis de Belém sprzedaje ponad 20 tysięcy tych słodkości! Ilekroć byłam w okolicy, kolejka była zawsze, dlatego jestem skłonna uwierzyć w tę zawrotną liczbę.
Jeśli jednak nie jest Wam po drodze do dzielnicy Belém, nic straconego (mam tu na myśli tylko słodkości, bo powyższe trzy atrakcje są MUST SEE Lizbony i to serio wielkimi literami!), mam dla Was mniej obleganą, ale w mojej opinii jeszcze PYSZNIEJSZĄ opcję portugalskich babeczek.
Moim drodzy, zapiszcie to miejsce na wypadek odwiedzin w Lizbonie i Porto — Manteigaria! Mówię Wam, że pastéis ne nata z Manteigaria to jest poziom słodkości nie z tej ziemi. Podczas ostatniego tygodniowego pobytu w Lizbonie i Porto zjadłam takie ilości tych obłędnie pysznych babeczek, że nadal zostało mi kilkanaście godzin na siłowni w celu ich spalenia. Czy żałuję? Absolutnie NIE! Pastéis de nata (zwłaszcza z Manteigaria) warte są wszystkiego. Naprawdę wszystkiego!
Most 25 Kwietnia – Ponte 25 de Abril: Golden Gate po portugalsku
Kilka razy padła nam w tym wpisie już nazwa lizbońskiej rzeki — Tag. W parze z rzeką Tag zaś idzie para słynnych portugalskich mostów. Pierwszy z nich – Most 25 Kwietnia, to imponujący most wiszący, przypominający chyba najsłynniejszy most świata — Golden Gate w kalifornijskim San Francisco.
Most został otwarty w 1966 roku i początkowo nosił nazwę „Most Salazara” na cześć ówczesnego dyktatora, António de Oliveira Salazara. Po rewolucji goździków w 1974 roku most został przemianowany na Most 25 Kwietnia, na cześć dnia, w którym obalono dyktaturę. Most ma długość 2,277 metrów i jest jednym z najdłuższych mostów wiszących na świecie. Jego konstrukcja przypomina Golden Gate Bridge w San Francisco, co wynika z faktu, że oba mosty zostały zbudowane przez tę samą firmę inżynierską.
Lizboński Golden Gate oferuje znakomite widoki na miasto i szeroką rzekę Tag. Ponadto można przejechać po nim samochodem albo pociągiem i cieszyć oczy szeroką panoramą nie tylko na Lizbonę. Po drugiej stronie mostu znajduje się namiastka Rio de Janeiro, czyli Pomnik Chrystusa Króla, skąd roztacza się jeszcze bardziej imponujący widok na całą Lizbonę.
Most ten jest też wyjątkowym punktem orientacyjnym nie tylko dla turystów! Ciekawe, ile razy dziennie pada w Lizbonie zdanie „Spotkajmy się po lewej stronie od Mostu 25 Kwietnia o 15”! A poza tym, według lizbońskich przewodników turystycznych, Most 25 Kwietnia to świetna okazja, aby poczuć się jak w Kalifornii, tylko z lepszym winem i bez korków.
Most Vasco da Gama: Gdy zwykły most to za mało
Ramię w ramię z Mostem 25 Kwietnia zwisa młodszy most — Vasco da Gama. Most Vasco da Gama, otwarty w 1998 roku, z okazji Expo ’98, jest najdłuższym mostem w Europie i ciągnie się na długości 17,2 kilometrów. Nazwa mostu upamiętnia 500. rocznicę odkrycia drogi morskiej do Indii przez Vasco da Gamę.
Most był budowany przez trzy lata i został zaprojektowany tak, aby wytrzymać trzęsienia ziemi podobne do tego, które zniszczyło Lizbonę w 1755 roku. Przęsła mostu mają różną długość, co sprawia, że jest bardziej odporny na siły natury. Cóż, abyśmy nie musieli się przekonywać, czy wyliczenia mostowych inżynierów były prawidłowe…
Przejazd mostem jest płatny, ale widoki, które oferuje, są tego warte. To doskonałe miejsce dla miłośników architektury i inżynierii, a także dla tych, którzy chcą zobaczyć inną, nowoczesną stronę Lizbony.
Time Out Market Lisboa: Raj dla łasuchów i łowców kulinarnych przygód
Zgłodnieliście chyba od nadmiaru informacji, prawda? Dlatego teraz coś dla prawdziwych łakomczuchów, nie tylko miłośników słodkości. Dla nich już coś było nieco wyżej.
Wyobraźcie sobie miejsce, gdzie wszystkie Wasze kulinarne marzenia spełniają się pod jednym dachem. Miejsce, gdzie możecie zjeść tradycyjne bacalhau na przystawkę, sushi na danie główne, a na deser delektować się portugalskim ciastem. Witajcie w Time Out Market Lisboa – kulinarnym sercu miasta, gdzie Wasze żołądki mogą odbyć podróż dookoła świata, nie ruszając się z miejsca!
Time Out Market Lisboa to hala targowa, która stała się prawdziwą mekką dla miłośników dobrego jedzenia. Pierwotnie znana jako targowisko Mercado da Ribeira, istnieje od 1892 roku. Kiedyś znajdował się tu główny rynek Lizbony, gdzie mieszkańcy kupowali świeże produkty. W 2014 roku hala została przekształcona w Time Out Market, innowacyjny koncept gastronomiczny, gdzie najlepsi szefowie kuchni serwują dania z lokalnych składników. Na powierzchni 10 000 metrów kwadratowych znajduje się ponad 40 stoisk, oferujących wszystko, od tradycyjnych portugalskich potraw, po nowoczesne dania fusion. Time Out Market stał się jednym z najpopularniejszych miejsc spotkań w Lizbonie, przyciągając zarówno mieszkańców, jak i turystów. Ponoć Time Out Market ma takie „branie”, że niektórzy turyści przyjeżdżają do Lizbony tylko po to, aby tu zjeść!
Jest tylko jedna wada tego miejsca – dość szybko się zapełnia. W godzinach szczytu na próżno szukać tu wolnych krzesełek. Na szczęście wszystkie wyborne punkty gastronomiczne serwują jedzenie na wynos. Na zewnątrz czekają na Was ławki.
Hala czynna jest codziennie od 10 do północy i doskonale obowiązuje tu zasada — kto pierwszy, ten lepszy!
Bairro Alto: Bo noc nigdy się nie kończy
Na koniec wyobraźcie sobie dzielnicę, gdzie ulice są tak wąskie, że możecie jednocześnie przybić piątkę sąsiadom po obu stronach, a schody są tak strome, że wspinaczka po nich liczy się jako trening cardio. Witajcie w Bairro Alto, lizbońskiej dzielnicy, która nigdy nie śpi. Nie śpi głównie dlatego, że hałas z barów nie pozwala nikomu zasnąć!
Bairro Alto, założone w XVI wieku, początkowo było dzielnicą rzemieślników i kupców, a później stało się centrum intelektualnym i artystycznym Lizbony. W XIX wieku dzielnica zaczęła przyciągać artystów, pisarzy i bohemę, co nadało jej charakterystyczny klimat. Dziś Bairro Alto to dzielnica barów i nocnego życia, tętniąca energią do późnych godzin nocnych. Wąskie uliczki wypełnione są tu pubami, restauracjami i klubami, oferującymi różnorodną muzykę, od tradycyjnego fado po nowoczesną elektronikę.
Bairro Alto TRZEBA odwiedzić zwłaszcza wieczorem! Warto zajrzeć do jednej z licznych tawern i spróbować lokalnych trunków, takich jak ginjinha. Przede wszystkim zaś, warto przybyć tu, aby poczuć unikatowy klimat Bairro Alto.
U W A G A ! Uważajcie tu na kieszonkowców i nieraz zbyt nachalnych sprzedawców słabszych i mocniejszych „używek!”
Kilka WAŻNYCH słów na koniec
I tak oto, drodzy Podróżnicy, dobiegamy do końca naszej lizbońskiej przygody. Ale pamiętajcie — to, co zobaczyliście, to zaledwie lizboński wierzchołek wzgórza pełnego sardynek i wina.
Lizbona to miasto, które nigdy nie przestaje zachwycać. To miejsce, gdzie każda uliczka kryje nową historię, każdy zaułek nową niespodziankę, a każdy kieliszek winha verde nowe wspomnienia. To miasto, które wita WSZYSTKICH z otwartymi ramionami i żegna z nadzieją na szybki powrót. Bo Lizbona, jak dobry przyjaciel, zawsze ma dla Was coś nowego. Nową piosenkę fado, która poruszy Wasze serca. Nowy punkt widokowy, z którego zobaczycie miasto w innym świetle. Nowy smak, który przypomni Wam, dlaczego kochacie podróżować. Więc pakujcie walizki, ale zostawcie trochę miejsca — na wspomnienia, na nowe przyjaźnie i może na jeszcze jedną butelkę portugalskiego słodkiego wina.
A kiedy już nacieszycie oczy, żołądki i serca, jestem pewna, że tak jak i ja po każdej wizycie, rzekniecie zgodnie:
Do zobaczenia wkrótce, Lizbono. Obiecuję, że wrócę z silniejszymi nogami, większym apetytem i jeszcze większą miłością do Twoich krętych uliczek, złotych zachodów słońca i niepowtarzalnego uroku.
Bo Lizbona nie jest miastem do odhaczenia. DO LIZBONY SIĘ WRACA! Jestem o tym przekonana.
Até logo, Lizbono! Do następnego razu!
0 komentarzy