Meta w Santiago de Compostela czy dalej?

sty 11, 2018 | Europa, Hiszpania | 2 Komentarze

sty 11, 2018 | Europa, Hiszpania | 2 Komentarze

windmills_on_a_top_of_a_hill

Szlaków prowadzących do Santiago de Compostela jest tyle ile ludzi tam zmierzających, ale cel wszystkich caminowiczów jest ten sam. Założę się, że większość osób decydujących się na udział w tej pielgrzymce czy trekkingu nawet się nie zastanawia jak to będzie już na miejscu w Santiago. Co się będzie czuło, co się będzie robiło czy nawet co jadło albo gdzie spało. Wszyscy skupieni są raczej na wyborze trasy, pakowaniu plecaka, przetransportowaniu się na miejsce startu i innych takich bardziej “przyziemnych” sprawach.

Co się jednak dzieje na mecie camino? Co czuje strudzony pielgrzym będąc u celu swojej pielgrzymki? O jakich sprawach tych bardziej życiowych trzeba pamiętać i wiedzieć? Doczytajcie ten wpis do końca, a mam nadzieję, że rozjaśni Wam to w głowach 🙂

O moich wcześniejszych dniach i przygodach na camino pisałam: Caminowe czyszczenie głowy, Recepta na szczęśliwe camino, Camino Primitivo – trekking dla każdego – kto nie czytał niech zerknie, żeby być na bieżąco 🙂

windmills_on_a_top_of_a_hill

fotka tych dzikszych terenów Galicji

narrow_forrest_path

nie spotkałam w tym dniu żywej duszy

wide_path

gdzieś niedaleko Lugo

Większym miastem na Camino Primitivo jest Lugo, z którego do Santiago już TYLKO 100 kilometrów. Polecam Wam ten etap zakończony w Lugo rozpocząć wcześnie rano, żeby do miasta dotrzeć jeszcze przed południem. Z O Cadavo to 30 km, ale w dniu poprzednim warto nadrobić 8 km i dotrzeć na nocleg do Castroverde. Rano będzie bliżej do Lugo, a albergue w Castroverde jest warte spędzenia tam nocy.

Lugo to zabytkowe miasto z centralną częścią otoczoną murami obronnymi wybudowanymi przez Rzymian. Jest chętnie odwiedzane nie tylko przez caminowiczów. Po trudach i brudzie napotkanym na camino tutaj możecie odreagować w cywilizacji, zwiedzając zabytkową katedrę – namiastkę tej w Santiago, spacerując po centrum miasta i jego zadbanych parkach czy nadrobić stracone kalorie w jednej z licznych restauracji a jeszcze lepiej lodziarni.

a_small_park_in_a_town

z Lugo do Santiago już tylko 100 kilometrów

ancient_town_streets

centrum miasta otoczone jest zabytkowymi murami obronnymi

wiev_for_a_green_area

widok na okolicę z jednego z parków

old_cathedral_in_santiago_de_compostela

Katedra w Lugo

Albergue municipal położone jest w samym centrum miasta: dwie duże sale pełne piętrowych łóżek, dobrze wyposażona kuchnia, jedynie łazienka z prysznicami bez zasłonek, ale brudnemu człowiekowi nawet to nie przeszkadza. Musicie wiedzieć, że otwierane jest o 13, a o kolejności przyznawania łóżek decyduje przybycie pod drzwi albergue. Nie trzeba sterczeć przed drzwiami nawet jak przybędziecie godzinę wcześniej – obowiązuje kolejka plecakowa, o której porządek z całą pewnością będzie dbał któryś z caminowiczów. A reszta może napić się zimnego piwa w pobliskim barze 🙂

Wartą wspomnienia (i odwiedzenia!) jest też wioseczka As Seixas (35 km za Lugo, planowo kolejny etap kończy się w San Roman de Retorta – 20 km za Lugo, dlatego nie każdy zatrzymuje się tam na noc). Mnie spieszyło się do Santiago na konkretny dzień, dołożyłam jeszcze tych 15 km od San Roman de Retorta i znalazłam się w As Seixas – gdzie bez wątpienia natknęłam się na najlepsze albergue na całym camino. Nowe, ale urządzone w starym klimacie, wygodne czyste łóżka, dobrze wyposażona łazienka i kuchnia, wokół duży ogród z przechadzającymi się obok nas owcami zajadającymi się zieloną trawką. Schronisko obsługiwała Hiszpanka, która nie znała słowa w innym języku – nawet kiedy jedna z dziewczyn zgłosiła brak papieru toaletowego (toilet paper przecież każdy powinien to zrozumieć?), pani gospodyni zrozumiała dopiero o co chodzi, kiedy dziewczyna zaprowadziła ją wprost do kibelka i pokazała w czym rzecz! Śmiechu nie zabrakło też, kiedy pod albergue przyjechał sklep na kółkach i gospodyni każdą osobę z osobna poinformowała o tym fakcie. Mnie wyrwała z głębokiego snu silnym potrząsaniem całą mną. Wieczorem grupowo udaliśmy się do pobliskiej restauracji na zasłużony i pyszny posiłek.

very_green_forrest_with_trees_covered_by_green_leafes

patrząc na to zdjęcie wróciłabym na caminowy szlak

cottage_path_with_a_yellow_narrow_pointing_santiago_de_compostela

jakieś 60 kilometrów od Santiago

sheep_eating_green_grass

jedna z mieszkanek zagrody przy albergue

shattered_hills_and_a_violet_sky

widok o poranku – aż chce się iść przed siebie

Melide łączą się szlaki Camino Primitivo i Camino Frances. Z Melide do Santiago pozostało 50 km. Zrobiłam w tym mieście przerwę nie na zwiedzanie (choć podobno jest i co zwiedzać), ale na ośmiornicę. Bo podobno ta przyrządzona w Galicji jest najpyszniejsza. Jeśli ośmiornica w Melide to koniecznie udajcie się do Pulperii Ezequiel. Nie przepadam za owocami morza, ale głód zrobił swoje i kiedy kelner postawił przede mną pięknie podaną ośmiornicę za 7 euro (macki były jak najbardziej widoczne), tylko przez chwilę wahałam się czy nie zapchać się chlebem podanym do niej – ostatecznie zjadłam prawie całą porcję. Popiłam ją białym winem, które tak mi porobiło w głowie, że czułam, że do kolejnego albergue jestem w stanie dotrzeć w godzinę. Niestety wraz z wyparowaniem wina, droga się znacznie wydłużyła.

a_plate_full_of_octopus_pieces

ośmiornica przyrządzona po galicyjsku

eucalyptus_forrest

i galicyjskie lasy eukaliptusowe

Kolejnym miastem na szlaku jest Arzua. Polecam Wam nie szukać tutaj albergue municipal, zwłaszcza jeśli dotrzecie tam po 14 – może już nie być miejsc. Na pierwszej głównej ulicy jest sporo prywatnych schronisk zwykle po 10-12 euro za nocleg. Polecam Albergue de Apostol  – dużo łóżek, czyste pokoje i łazienki, pokój z telewizorem i wygodnymi kanapami i przede wszystkim na miejscu jest niedroga restauracja serwująca przepyszne jedzenie.

Z Arzua do Santiago zostało tylko 36 km – tylko (w porównaniu z 340 km całego Camino Primitivo) albo aż – dla mnie był to najtrudniejszy etap, zmęczenie zrobiło swoje. Poza tym ostatniego dnia przeszłam te 36 km z dwoma przerwami, bo czułam, że jeśli zrobię jeszcze jedną więcej, do Santiago będę musiała po prostu dojechać. Większość osób dzieli ten etap na dwa – nocleg w Pedrouzo (do Satniago zostaje wtedy 18 km) albo w Monte do Gozo (do celu zostaje 5 km – co jest dobrą opcją jeśli chcecie być w Santiago wcześnie rano).

Kiedy minęłam tabliczkę z napisem Santiago de Compostela tak naprawdę nie czułam żadnej ekscytacji. Byłam potwornie zmęczona, nogi miałam w tak opłakanym stanie, że kiedy światła na przejściu dla pieszych odliczały 30 sekund, nie byłam w stanie w tym czasie przejść na drugą stronę. A kiedy byłam pewna, że za rogiem ujrzę chociaż kawałek katedry, na ścianie jednego z budynków zobaczyłam napis, że do celu zostało mi jeszcze TYSIĄC METRÓW. Tysiąc metrów najtrudniejsze w moim życiu. Tysiąc metrów, których ból, łzy, ale i samozaparcie pamiętam po dziś dzień.


NOCLEG

Po dotarciu do Santiago najlepiej, jeszcze zanim staniecie pod katedrą (wiem, że to niełatwo – w końcu to meta) znaleźć nocleg. Im będziecie później tym mniejsza szansa na znalezienie wolnego łóżka. Zwróćcie też uwagę, że z plecakiem nie zostaniecie wpuszczeni ani do katedry ani po compostelkę. Dotarłam (lepiej opisuje to słowo doczołgałam się) do centrum Santiago około 16, cudem upolowałam ostatnie wolne łóżko za 12 euro na ostatnim piętrze  tego hostelu, z pięknym widokiem na miasto i wąską uliczkę prowadzącą pod samą katedrą, po której co chwilę ostatnie kroki przemierzał kolejny caminowicz. Szukając noclegu zerknijcie też tutaj – zwłaszcza na komentarze dotyczące noclegu w Santiago, bardzo przydatne i w miarę aktualne informacje.

a_roof_view_for_a_street_leading_to_the_main_cathedral_in_santiago_de_compostela

kolejni caminowicze docierają do celu


COMPOSTELKA

No więc jak to jest z tą Compostelką? Spotkałam się z opiniami, że nie warto stać w kolejce po jej uzyskanie, bo nie po świstek papieru szło się tyle kilometrów. Można się z tym zgodzić, jednak większość caminowiczów stoi właśnie w TEJ kolejce nieraz kilka godzin. Bo przecież po tych wszystkich kilometrach w bólu, głodzie i pocie warto zaopatrzyć się w taką pamiątkę. Ludzi będzie tam sporo, ale nikt się nie niecierpliwi. Wszyscy są jak jedna wielka rodzina, dzieląca się swoimi przeżyciami, opisami tras, porównująca szlaki. Nikt nie będzie się spieszył, bo po tylu dniach wędrówki wszyscy są u celu.

Po Compostelkę udajcie się w TO miejsce (ja nie mogłam jakoś tego znaleźć). Jest to oficjalne biuro dla pielgrzymów z całego świata, czynne codziennie od 8 do 21 (od kwietnia do października), od 10 do 19 (od listopada do marca) poza 25 grudnia i 1 stycznia (w tych dwóch dniach po Compostelę należy udać się do samej katedry). Żeby otrzymać Compostelkę trzeba pokazać Credential (to coś w czym zbieraliście pieczątki przez całą trasę) jako dowód przejścia albo przejechania konno przynajmniej 100 km lub przejechania motocyklem przynajmniej 200 km. Compostelka zwykle jest wystawiana osobom, które odbyły camino ze względów religijnych, jednak nie jest to reguła. Każdy może o nią poprosić, jeśli tylko spełnia powyższe warunki. Poza tym możecie też poprosić o wystawienie imiennego certyfikatu o ilości przebytych kilometrów (z datą rozpoczęcia, ukończenia i nazwą przebytej drogi). Wbrew temu co nawet sama usłyszałam stojąc w kolejce, ani za jeden ani za drugi dokument nic się nie płaci. Płaci się jedynie za papierową tubę (opcjonalnie), w której bezpiecznie dowieziecie certyfikaty do swojego domu.

a_named_certificate_after_completing_the_camino_primitivo

jednym z ponad 300 tysięcy caminowiczów byłam i ja 🙂

W ciągu całego 2019 roku do Santiago de Compostela dotarło ponad 300 tysięcy pielgrzymów, z czego 51% to mężczyźni. Wiekowo sytuacja wygląda tak: 28% poniżej 30 roku życia, a 17% powyżej 60 roku życia. Aż 93% uczestników caminowe szlaki przemierzało pieszo, prawie 7% rowerem, nieliczni konno albo motocyklem. W ubiegłym roku 44% pielgrzymów stanowili Hiszpanie, 16% Włosi, 13% Niemcy, 10% Amerykanie z USA, kilka procent to Portugalczycy, Francuzi, Irlandczycy i Polacy. 60% wybrało Camino Frances, prawie 20% Camino Portugues, 6% Camino Norte, a Camino Primitivo niecałe 5%.

Dla bardziej ciekawskich polecam sprawdzić tutaj więcej szczegółów – niestety jest tylko w języku hiszpańskim.


CO ZWIEDZIĆ

Na pewno zwiedzić trzeba Katedrę ze szczątkami apostoła Jakuba. W końcu po to się tam szło. Już sam plac Obradoiro przed Katedrą robi wrażenie (zwłaszcza z kładącymi się na ziemi nowo przybywającymi pielgrzymami), co dopiero sama budowla (na szczęście od lutego tego roku już bez rusztowań). Niestety prace renowacyjne w 2018 roku przeniosą się do jej wnętrza i podobno na ich czas popularne olbrzymie kadzidło zwisające w nawie głównej ma być “wyłączone”.

Kilka słów o tym wielkim kadzidle  nazywanym Botafumeiro (co po galicyjsku oznacza nic innego jak wyrzucać (botar) dym (fume) – chyba jedyna taka sakralna atrakcja na świecie. Waży aż 53 kg i to bez wypełnienia węgielkami, a jego wysokość wynosi 150 cm. Żeby je uruchomić potrzeba aż 8 ludzi, osiąga wtedy prędkość nawet 68 km/h. Dla współczesnych pielgrzymów i turystów jest atrakcją, jednak w średniowieczu służyło zatuszowaniu nieprzyjemnego zapachu wewnątrz katedry. Nie na każdej mszy odprawianej w katedrze Botafumeiro jest uruchamiane, zwykle na początku każdego roku udostępniana jest lista tych specjalnych dni. Jeśli jednak będziecie w Santiago, a bardzo będzie Wam zależało na zobaczeniu tej akcji, można zamówić pokaz huśtania kadzidła (na chwilę obecną za 400 euro – cena wysoka, ale chętnych nie brakuje, zwłaszcza kiedy do Santiago docierają większe grupy zwiedzających). Póki co, sprawdźcie tutaj o co chodzi z tym kadzidłem – filmik jest świetny, niczym zapowiedź dobrego filmu akcji 🙂

Tuż przy placu Obradoiro znajduje się jeden z bardziej luksusowych hoteli – Hostal de los Reyes Catolicos – podobno jest najstarszym hotelem na świecie. Wybudowany w XV wieku służył jako hotel i szpital dla przybywających do Santiago pielgrzymów. Kiedyś nawet był schronieniem dla kryminalistów, którzy w jego murach mogli uniknąć aresztu czy nawet więzienia. Obecnie jest to elegancki, drogi hotel, na który raczej pielgrzymi przychodzący na plac Obridoiro mogą tylko popatrzeć (a jest na co, bo zachwyca już od pierwszego spojrzenia). Można bezpłatnie zwiedzić też wnętrza tej budowli nie będąc gościem.

Dla pierwszych 10 pielgrzymów, którzy każdego dnia zgłoszą się do biura pielgrzyma, wydawane są vouchery na bezpłatny obiad w ekskluzywnej restauracji tego hotelu (jeszcze do niedawna były też śniadania i kolacje). Od innych pielgrzymów wiem, że aby tego dokonać, trzeba tak naprawdę do Santiago dojść już dzień wcześniej i wcześnie rano, jeszcze przed otwarciem biura ustawić się w kolejce. Mi się nie udało, ale sprawdźcie tutaj co na takim obiedzie Was czeka.

Poza tymi najbardziej popularnymi miejscami w Santiago, zerknijcie też na Palacio de Rajoy (też na placu Obradoiro naprzeciw katedry – to budynek Rady Galicji, zasiada tutaj między innymi prezydent Galicji), klasztory i inne kościoły wokół katedry, mnóstwo placów i parków. Nudzić się tam nie będziecie. Stare miasto jest w zasadzie całe zabytkowe, już sam spacer po wąskich zacienionych uliczkach jest dobrym pomysłem na jego poznanie.

Przydać Wam może się tutaj parasol. Mimo tego, że Santiago nie leży daleko od słonecznego wybrzeża, jest jednak miastem, gdzie deszcz może Was spotkać przez 300 dni roku. Całe miasto od 1993 roku wpisane jest na listę UNESCO. A jeśli przypadkiem uda Wam się dotrzeć do Santiago 24 lipca (jest wtedy bardzo tłoczno na większości caminowych szlaków i w hostelach), będziecie mieli okazję uczestniczyć w hucznych obchodach święta Świętego Jakuba.

old_cathederal_in_the_centre_of_santiago_de_compostela

tył katedry – przód zakrywały rusztowania

a_main_square_in_santiago_de_compostela

zmęczeni pielgrzymi na placu Obridoiro


CO DALEJ?

No dobrze. Wasze camino zakończyło się w centrum Santiago. Co dalej? Mało która spotkana przeze mnie osoba tak po prostu wróciła od razu do domu. 15 kilometrów na północny-wchód od Santiago jest lotnisko obsługujące loty do innych miast Hiszpanii, Francji, Niemiec, na Wyspy Kanaryjskie i Baleary, Włochy i Holandię. Do Polski na chwilę obecną lot z przesiadką. Ale warto wykorzystać okazję międzylądowania i spędzić dzień czy dwa w którymś z hiszpańskich miast. Sprawdźcie też loty z lotniska A Coruña (70 km od Santiago). Popularne też są autobusy sieci ALSA, którymi dojedziecie praktycznie wszędzie w Hiszpanii i Portugalii. Po swoim camino pojechałam właśnie takim autobusem na kilka dni do Porto, a potem do Lizbony.

Ale najbardziej popularnym zakończeniem pielgrzymki do Santiago jest dotarcie do Cabo Fisterra albo Finisterre, położonego na Costa de Morte (po polsku Wybrzeże Śmierci, nazwane tak z powodu częstego zatapiania przy nim statków). W średniowieczu Finisterre uważane było za koniec świata. Pielgrzymi docierający w to miejsce w imię oczyszczenia z grzechów palili swoje ubrania, a sami kąpali się w oceanie. Na pamiątkę zabierali do domu muszlę (wracali też pieszo!). Jeśli na camino szukacie żółtej muszelko-strzałki z napisem 0,00 km, znajdziecie ją właśnie tutaj. Aby dojść na “koniec świata” pieszo z Santiago potrzebujecie jeszcze 4 dni (około 90 km). Można jednak wspomóc się autobusem (około 3 godzin, cena w dwie strony około 25 euro – widoki cudne), a tylko ostatnie trzy kilometry przejść na własnych nogach. Tutaj znajdziecie malownicze klify obmywane niespokojnymi falami Oceanu Atlantyckiego, prawie bezludne plaże, zachód słońca, który zapamiętacie na długo. Znajdziecie też zdjęcia, kamienie, buty, chustki i inne rekwizyty pozostawione przez pielgrzymów. Jest i miasteczko z hostelami (ceny za noc od 10 euro) i restauracje.

pelgrim_sentences_graved_on_a_pavement

kawałek wymownego chodnika w centrum Santiago de Compostela

Jestem pewna, że jeszcze kiedyś w swoim życiu wrócę na caminowe ścieżki. Większość napotkanych po drodze osób, na camino była już któryś raz. Spotkałam nawet młodego Litwina, który w trasie był od ponad roku.

Którekolwiek camino wybierzecie, nie będzie Was ono kosztowało ani sporo przygotowań, ani pieniędzy, ani niewyobrażalnego wysiłku. A na pewno na długo, może i na zawsze zostanie coś w Waszej głowie z tej przygody.

a_piece_of_paper_on_a_ground

Po dotarciu do Santiago dziwnie było obudzić się kolejnego dnia i już nie musieć nigdzie iść…

2 komentarze

  1. Krzysztof

    Pod dotarciu do Santiago dobrze jest zatrzymać się na Monte do Gozo w polskiej alberdze. Zostawić plecak i bez problemu wszędzie wejść. Fajny blog.
    Pozdrawiam
    Krzysztof

  2. receptanapodroz

    Dziękuję Krzysztof! Może wykorzystam następnym razem 🙂

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *