Zrobiłam kiedyś rodzicom prezent – kilkudniowy wypad do Rzymu. Nie znając kompletnie miasta, ułożyłam plan zwiedzania. Rodzice się nie pogubili, a intensywnie wykorzystując każdą minutę swojego pobytu w Wiecznym Mieście wrócili zadowoleni (to był ich pierwszy wypad na własną rękę). Z przygotowanego przeze mnie planu skorzystało jeszcze kilka znajomych, sama też wybrałam tego “gotowca” przybywając kiedyś do stolicy Włoch. Dlatego postanowiłam podzielić się i z Wami tym kilkudniowym planem zwiedzania Rzymu i Watykanu. Łapcie poniżej – plan już nie taki świeży, ale przecież w Wiecznym Mieście nie przybyło zabytków 🙂
Zacznę od ekspresowego wyjaśnienia:
Przylot: w Rzymie są dwa lotniska, na oba z nich możecie znaleźć loty w korzystnych cenach oferowane przez tanie linie lotnicze (Wizzair czy Ryanair) z większych polskich miast. Swoją przygodę w Rzymie rozpoczniecie albo na lotnisku Rzym Ciampino albo Fiumicino. Wybierając lotnisko Ciampino, do centrum miasta uda Wam się dostać za mniej niż 3 euro (w jedną stronę) – autobus plus metro i krótki spacer. Możecie też wybrać lotniskową linię autobusową Terravision – bilet w jedną stronę kupicie za 5 euro (możecie kupić wcześniej online), w dwie za 9 euro. Po więcej szczegółowych informacji wskakujcie na tą stronę. Przylatując na lotnisko Fiumicino oddalone od centrum o 30 km (jest największym lotniskiem we Włoszech), dostaniecie się już przy nieco większym koszcie – Terravision co prawda kosztuje tyle samo co transport z drugiego lotniska, bo 5 albo 9 euro, ale pociąg czy autobus to już wydatek kilkunastu euro. Po więcej szczegółów odsyłam znowu tutaj.
Nocleg: Rzym jest jednym z najbardziej popularnych wśród turystów miast w Europie, przez co możecie myśleć, że ceny noclegów będą wprost proporcjonalne do ilości zwiedzających. Ale na szczęście w tym mieście tak to nie działa. W Rzymie bez problemu znajdziecie nocleg w bardzo komfortowych warunkach za około 200 zł za dobę. Szukajcie na airbnb i bookingu. Warto rozglądać się za noclegami w okolicach Watykanu (nie w samym Watykanie, ale tuż za jego granicą). Nieco większe ceny obowiązują przy Koloseum, ale one też nie porażają.
Kiedy lecieć: Rzym to miasto warte odwiedzenia o dowolnej porze roku. Wybierając miesiące zimowe, nie będą dokuczać Wam upały i kolejki turystów, a zabierając cieplejszą kurtkę uda Wam się komfortowo zwiedzić to miasto. Jeśli chcecie cieszyć się pobytem w Rzymie w cieplejszych miesiącach, wybierzcie wczesną wiosnę albo jesień. Latem poza tłumami, dokuczać Wam będą bardzo wysokie temperatury – sama byłam w Rzymie w sierpniu, temperatura dochodziła do 40 stopni.
Watykan: będąc w Rzymie nie sposób nie zwiedzić Watykanu – najmniejszego państwa świata. Nie potrzebujecie żadnych dodatkowych dokumentów przekraczając jego granicę – granicę, której nie widać. To że znajdowałam się już w Watykanie mogłam poczuć po natarczywych ulicznych naganiaczach, zachęcających do wykupienia drogich wycieczek. Nie dajcie się im złapać! Po więcej informacji doczytajcie do końca.
Jeszcze krótka instrukcja – podążając wytłuszczonymi miejscami bez konieczności czytania całego tekstu (ale namawiam do przeczytania wszystkiego!) ułoży Wam się trasa zwiedzania, do tego do każdej lokalizacji załączyłam kilka zdjęć. Zaczynamy!
Dzień 1: pierwsze spojrzenie na Rzym
Zwiedzanie Wiecznego Miasta zacznijcie od Piazza del Popolo, bo powiem Wam szczerze, że już po tej pierwszej miejscówce Rzym uplasował się bardzo wysoko na liście moich ulubionych miast. Jest to olbrzymi plac z 24-metrowym egipskim obeliskiem na środku, wokół niego znajdziecie kilka kościołów. Plac naprawdę robi wrażenie i to zarówno stojąc na nim, jak też spoglądając na niego z obrzeży parku Borghese. Aż trudno sobie wyobrazić, że kiedyś odbywały się na nim masowe egzekucje (ostatnia miała miejsce w 1826 roku – czyli wcale nie tak dawno).

Piazza del Popolo

jeden z kościołów na Placu del Popolo

o dziwo udało mi się pozostać na zdjęciu bez innych turystów
Wspinając się z placu Popolo lekko pod górę na wzgórze Pincio znajdziecie wielki Park Borghese – w upalny dzień uraczy Was cieniem. Możecie też zamoczyć nogi w którejś z fontann albo sadzawek (nie jestem zupełnie pewna czy to legalne – ale mnie nikt nie przegonił). Do początku XX wieku należał do włoskiej szlacheckiej rodziny Borghese, obecnie jest w rękach państwa. Po parku możecie przechadzać się zupełnie bezpłatnie. A dla zainteresowanych sztuką park ma do zaoferowania Galerię Borghese . Na obrzeżach znajdziecie rzymskie ZOO – za wejście dorośli zapłacą 16 euro.

widok na Piazza del Popolo z Parku Borghese

panorama Rzymu z Parku Borghese – oddali widać Ołtarz Ojczyzny
Z Parku Borghese już niedaleko na Plac Hiszpański ze słynnymi Schodami Hiszpańskimi – miejsce obowiązkowe do zobaczenia. Hiszpania pojawiła się w nazwie ze względu na znajdującą się w XVIII wieku w tej części miasta ambasadę hiszpańską. Na schodach spodziewajcie się tłumów o każdej porze dnia i nocy – ale mimo wszystko warto usiąść na nich choć na chwilę i podziwiać otaczającą architekturę. U podnóża schodów znajdziecie fontannę w kształcie łodzi upamiętniającą powódź z 1598 roku – podobno wezbrane wody Tybru właśnie w tym miejscu wyrzuciły łódź. Te popularne schody (dokładnie 135 schodków) często są wykorzystywane jako catwalk na pokazach mody. Są najszerszymi schodami w Europie. To na nich kręcono film Rzymskie wakacje z Audrey Hepburn (przez co spora część turystów odwiedza to miejsce). Co ciekawe – podobno nie można na tych schodach spożywać posiłków! Ale sama zauważyłam, że jednak nie każdy przestrzega tego zakazu.

taki widok zobaczycie ze Schodów Hiszpańskich

fontanna u podnóża Schodów Hiszpańskich

nazwa Placu Hiszpańskiego wzięła się od Ambasady Hiszpańskiej
Jeśli macie ochotę, chociaż na chwilę wpadnijcie na Piazza Barberini z Fontanną Trytona po środku. Ale pod żadnym warunkiem nie możecie pominąć jednej z tych najważniejszych włoskich perełek – Fontannę di Trevi. Ponieważ każdy turysta chce zobaczyć tą słynną z filmu Słodkie życie fontannę, ludzi w tym miejscy nigdy nie brakuje. Nie zapomnijcie wrzucić do wody pieniążka, jeśli chcecie wrócić jeszcze kiedyś do Rzymu. A podobno jeśli wrzucicie dwa zwiastuje to romans, a jeśli trzy – ślub (że też ja wrzuciłam tylko jednego…). Nie wiem co dzieje się w przypadku większej ilości monet, z pewnością wyłowione zostaną przekazane potrzebującym. Jeśli zobaczyliście już Fontannę di Trevi za dnia, będziecie musieli jeszcze posiedzieć nad jej wodą nocą.

Fontanna Di Trevi – najsłynniejsza z rzymskich fontann
Absolutnie koniecznie przespacerujcie się ulicą Via del Corso – to ta najbardziej główna ulica średniowiecznej części Rzymu, łącząca Plac del Popolo z Placem Weneckim. Jest wąska, zacieniona przez wyrastające po jej bokach wysokie włoskie kamienice. Pełna jest eleganckich butików i restauracji.
Wstąpcie na chwilę ochłody po najprawdziwsze i najpyszniejsze włoskie lody – gelato do Venchi Cioccolato – Gelato (Via del Corso, 335). Już sam wystrój powoduje, że ślinka cieknie – z sufitu leje się czekolada! Nastawcie się na kilkunastominutowe stanie w kolejce, ale naprawdę warto. Ceny zaczynają się od 2,50 euro. Ta sama lodziarnia ma też inne lokalizacje: Via degli Orfani 87 (okolice Panteonu), Via della Croce 25/26, Stazione Termini i Piano Binari.
Z wielką porcją lodów w ręku udajcie się na Piazza Colonna i w spokoju nacieszcie się ich smakiem obserwując kolejny włoski plac. Tym razem z kolumną Marka Aureliusza pośrodku.
Na zakończenie tego spaceru znaną Wam już Via del Corso dotrzecie do Placu Weneckiego z Ołtarzem Ojczyzny w jego centralnym punkcie. To pomnik upamiętniający króla zjednoczonych Włoch Wiktora Emanuela II. Muszę przyznać, że to jedno z moich ulubionych miejsc w Rzymie. Jeśli wejdziecie na szczyt pomnika przed oczami ukaże się Wam długa Via del Corso, która właśnie przeszliście.

tak wygląda Ołtarz Ojczyzny do strony For Ceserskich

Ołtarz Ojczyzny w całej swej okazałości

rzymski Plac Wenecki a w oddali słynna Via del Corso
Cała opisana wyżej trasa może wydawać się czasochłonna, ale to tylko złudzenie wynikające z mojego rozpisywania się. Tak naprawdę przylatując do Rzymu nawet po południu, jesteście w stanie spokojnym krokiem odwiedzić wszystkie te miejsca.
Dzień 2: poznajcie starożytny Rzym
Drugiego dnia czas stawić czoła temu z czego Rzym słynie najbardziej – powiewowi starożytności. Przygotujcie się na bardzo intensywny spacer. Zacznijcie filiżanką prawdziwej włoskiej kawy na placu Campo de’Fiori – to bardzo przyjemny targ, kiedyś była tutaj przez długi czas po prostu łąka, stąd taka nazwa (pole kwiatowe). Miejsce jest tak klimatycznie piękne, że ilekroć myślę o Rzymie, mam przed oczami w pierwszej kolejności właśnie Campo de’Fiori. Zaopatrzycie się tutaj nie tylko w kawę, ale też świeże owoce i warzywa. Będzie głośno, tłoczno, ale to miejsce utkwi Wam w pamięci na długo. Jestem tego pewna.

kawałek Campo de’Fiori

jeszcze tylu różnych makaronów nigdy nie widziałam
Zaraz potem przespacerujcie się zacienionymi wąskimi uliczkami na Piazza Navona – to kolejny rzymski słynny plac, oczywiście i w jego centralnej części znajduje się Fontanna Czterech Rzek, a poza nią są jeszcze dwie inne. Ach ci Włosi i ich umiłowanie do fontann!. Rzym można też zwiedzać szlakiem fontann – jest ich tam ponad 2 tysiące! Zachęcająco wyglądają kawiarnie wokół placu, ceny w nich obowiązujące są dosyć wygórowane.

Piazza Navona w całej swej okazałości

Fontanna Czterech Rzek

wokół Placu Navona znajdziecie liczne restauracja i kawiarnie – ceny są dość wygórowane
Jak już przywędrowaliście aż do placu Navona, nieopodal znajdziecie Panteon. Robi ogromne wrażenie i z zewnątrz i ze środka. Za wejście do jego wnętrza nie pobierana jest żadna opłata (płatne jest zwiedzanie w przewodnikiem).

Panteon – jedno z tych miejsc, które koniecznie trzeba w Rzymie odwiedzić
Rzym położony jest na siedmiu wzgórzach – jednym z nich jest Kapitol. Przenieście się teraz właśnie na nie – pod względem historycznym jest tym najważniejszym mimo tego, że jest najmniejsze. Na szczycie wzgórza zbudowano plac (tym razem bez fontanny) z kopią pomnika Marka Aureliusza (oryginał znajduje się w Muzeum Kapitolińskim), znajdziecie też tam słynną Wilczycę Kapitolińską – rzeźbę wilczycy karmiącej Romulusa i Remusa – znany nam jeszcze z lekcji historii symbol stolicy starożytnego imperium rzymskiego. Warto przyjść tutaj też nocą, kiedy będziecie mogli podziwiać oświetlone Forum Romanum – widok jest olśniewający! Nieopodal jeszcze jedno miejsce, przy którym pamięcią wrócicie do szkoły, tym razem do lekcji polskiego i lektury Quo Vadis – to Więzienie Mamertyńskie, gdzie więziony był święty Piotr (podobno też święty Paweł). Samo więzienie znajduje się obecnie w podziemiach kościoła świętego Józefa Cieśli.

Wilczyca Kapitolińska – to ta, która według legendy wykarmiła Romulusa i Remusa – założycieli Rzymu
A teraz pora na Forum Romanum – tutaj musicie kupić bilet, zapewne trochę postoicie w kolejce, ale bilet ten (12 euro) pozwoli Wam wejść też do Koloseum i na Palatyn. Nie polecam Wam kupowania tego łączonego biletu przy Koloseum, kolejki są tam dużo dłuższe.

to i kolejne zdjęcia przedstawiają Forum Romanum
Forum Romanum to w zasadzie ruiny starożytnego Rzymu. Kiedyś odbywały się tutaj najważniejsze wydarzenia z życia publicznego. Nam pozostały do obejrzenie ich pozostałości, ale i tak robią ogromne wrażenie. Nie wyobrażam sobie wizyty w Rzymie bez tych paru chwil spędzonych właśnie na spacerze między resztkami rzymskiej potęgi. Tak samo jak nie możecie pominąć Koloseum. Bilet już macie w kieszeni, poczekajcie chwilę w kolejce i niech Wasze oczy chłoną każdy kawałek tego jednego z Siedmiu Nowych Cudów Świata (inne znajdziecie tutaj: Taj Mahal oraz Machu Picchu). Na zakończenie zerknijcie jeszcze na znajdujący się tuż przy samym Koloseum Łuk Konstantyna Wielkiego – ostatnia pamiątkowa fotka i daję Wam chwilę wytchnienia.

Koloseum – jeden z Siedmiu Nowych Cudów Świata
Jako podsumowanie tego dnia tak pełnego wrażeń polecam Wam Wyspę Tybrową – jest jedną z dwóch rzymskich wysp położonych na rzece Tyber. Daruję Wam opisy miejsc wartych zobaczenia w tej części miasta. Po prostu przyjdźcie tutaj tuż przed zachodem słońca, pospacerujcie po klimatycznych uliczkach, gdzie unosi się kuszący zapach tak przepysznej włoskiej kuchni. Nie odmawiajcie sobie lampki wina i chrupiącej włoskiej pizzy w jednej z tych urokliwych restauracji – z całą pewnością należy się Wam po tak intensywnym dniu.
Dzień 3: najmniejsze państwo świata
Watykan – bo o tym państwie mowa, jest wklejony w obszar Rzymu, bo spacerując po Wiecznym Mieście nawet nie zauważycie, że jesteście w granicach Watykanu. Na zwiedzenie tego najmniejszego państwa świata powinien starczyć Wam cały jeden dzień. Nie polecam Wam wykupywać zorganizowanych wycieczek tak ochoczo wciskanych na chodniku przez sprzedawców. Jedyna rzecz, która sprawiła, że zastanawiałam się nad takim grupowym zwiedzaniem Watykanu z przewodnikiem była możliwość wejścia do Bazyliki Świętego Piotra bez kolejki (przechodząc przez Plac Świętego Piotra poprzedniego dnia rano zobaczyłam tak długą kolejkę, że przeraziła mnie i myślałam o niej cały dzień). Ale nie warto nawet z takiego powodu przepłacać!
Wyjście z tej sytuacji jest bardzo proste – wstańcie wcześnie rano, zjedzcie pyszne włoskie śniadanie i udajcie się na Plac Świętego Piotra – kolejki jeszcze nie będzie, a i słońce nie da jeszcze aż tak o sobie znać. Bazylika jest otwierana codziennie o 7 rano – wystarczy, że przybędziecie tam krótko przed 7, a wcale nie będzie takich tłumów jakby mogło się to wydawać. Pamiętajcie o właściwym stroju, czyli nie pokazujemy kolan i ramion. Przy wejściu (jest darmowe) czeka Was kontrola bezpieczeństwa. Możecie zaopatrzyć się w audioguida w języku polskim (jest opcja ściągnięcia darmowej aplikacji na swój telefon) – prawie jestem pewna, że przy wypożyczaniu tego urządzenia obsługiwać Was będzie ktoś z Polski. Czas zwiedzania jest dowolny, można robić zdjęcia i nagrywać filmy. W Bazylice znajdziecie między innymi słynną Pietę Michała Anioła oraz grób Świętego Jana Pawła II.

wnętrze Bazyliki Świętego Piotra

bazylika ta jest drugim największym kościołam na świecie

słynna Pieta Michała Anioła
Mimo tego, że wejście albo wjazd na kopułę Bazyliki jest płatne (5 euro schodami, 7 euro windą), nie możecie tego pominąć. Sami zobaczcie na poniższe zdjęcia. Jest jeszcze Skarbiec Bazyliki Watykańskiej (7 euro) – sama tam nie byłam. Długo zastanawiałam się czy odwiedzić też Ogrody Watykańskie, ale po zobaczeniu ich z kopuły bazyliki stwierdziłam, że nasyciłam się nimi wystarczająco, a 32 euro (bilet do ogrodów i Muzeów Watykańskich) wolałam wydać na inny cel.

widok z Kopuły na Plac Świętego Piotra

widok z kopuły na Ogrody Watykańskie
Mimo tego, że nie przepadam za muzeami, zdecydowałam się wstąpić do Muzeów Watykańskich. Co prawda nie spędziłam w nich tyle czasu ile zrobiłby to miłośnik takich miejsc, jednak do teraz mam przed oczami te pozłacane sufity, a przede wszystkim salę wyłożoną mapami geograficznymi. Za bilet zapłacicie 17 euro – kupicie go online, nawet w tym samym dniu kiedy chcecie je odwiedzić – zaoszczędzicie sporo czasu nie musząc stać w kolejce.

sala geograficzna – jedna z licznych sal Muzeów Watykańskich
Wiecie co najbardziej przypadło mi do gustu w całym Watykanie? Plac Świętego Piotra późną wieczorową porą. Mogłam usiąść na rozgrzanej jeszcze słońcem brukowanej nawierzchni, słuchać pieśni śpiewanych przez pielgrzymów (w tym też Polaków) i odpoczywać po całym dniu ciesząc się pięknymi widokami.
Dzień 4: nocny Rzym
Jeśli poszczęściło się Wam i macie przed sobą jeszcze jeden cały dzień, udajcie się na Lateran – kilka pałaców i kościołów na małej powierzchni wzgórza. Są też parki, gdzie możecie ochłodzić się przed słońcem. Ale przede wszystkim jest tam Bazylika Świętego Jana na Lateranie – podnieście oczy wysoko ku sufitowi, bo robi olbrzymie wrażenie. Sam ogrom tej budowli sprawia, że człowiek czuje się taki malutki. Nie możecie pominąć też Sanktuarium Świętych Schodów – jedno z najbardziej popularnych na świecie miejsc pokutnych. Przed sobą zobaczycie 28 marmurowych stopni, po których można na kolanach w ramach pokuty przejść na sam szczyt. Zerknijcie też na sufit tuż za ścianą obok schodów – robi wrażenie, prawda?

Bazylika na Lateranie
Wieczorem wróćcie do znanych już Wam z dni poprzednich miejsc, ale tym razem poznajcie jej w nocnej odsłonie. Obowiązkowo wróćcie nad Fontannę Di Trevi, ale też nad Fontannę Czterech Rzek na Placu Barberini. Dzień zakończcie przy Koloseum – jak dla mnie jego nocna wersja jest jeszcze bardziej przejmująca. A tym bardziej wróćcie jeszcze raz na Plac Świętego Piotra.

nocna odsłona Fontanny di Trevi

Fontanna Czterech Rzek na Placu Navona

to zdecydowanie moje ulubione miejsce w Wiecznym Mieście!
Dzień 5: odpoczynek i relaks
Jeśli przypadkiem macie jeszcze jeden dzień, nie może Was zabraknąć na plażach w Ostii – szerokie, piaszczyste, niezbyt zatłoczone, mimo tego, że byłam tam w sierpniu. Dojazd z Rzymu jest prosty i tani – wsiadacie w metro naziemne (linia B) na stacji Piramide, dojeżdżacie do stacji końcowej Cristoforo Colombo, tam łapiecie autobus numer 07 w kierunku Villaggio Tognazzi (bilet kupicie w automacie na stacji metra, u kierowcy się nie da, próbowałm, ostatecznie pojechałam za darmo, bo kierowca nie mówił po angielsku). Autobus zatrzymuje się przy każdym zejściu na plażę. Tutaj znajdziecie listę plaż w Ostii.
Mam nadzieję, że komuś mój pomysł na Wieczne Miasto przypadnie do gustu i wykorzystacie go podczas swoich rzymskich wakacji 🙂
Plan świetny!! Byłam w Rzymie bardzo dawno temu i planuje pojechać w tym roku w listopadzie żeby sobie odświeżyć pamięć 😉 , na pewno skorzystam z Twojej rozpiski!! :))
Bardzo się ciesze! Powodzenia w Rzymie 😆😊
ja lecę w tym roku z synem i już nie możemy się doczekać 🙂 dziękuję za podpowiedzi – wszystko fajnie opisałaś 🙂
Dziękuję! Samych miłych wrażeń 😊
Dziękuję 😊 no i powodzenia w odświeżaniu!