Czy warto polecieć do Rio de Janeiro?

sie 1, 2021 | Ameryka Południowa, Brazylia

sie 1, 2021 | Ameryka Południowa, Brazylia

a_panorama_of_the_gulf_in_rio_de_janeiro

Drugie największe miasto Brazylii (po São Paulo), jedna z najludniejszych aglomeracji na latynoskim kontynencie. Mimo, że nie jest już stolicą Brazylii, wiele osób nadal postrzega Rio jako najważniejsze miasto w kraju.

Rio de Janeiro całkiem niedawno było stolicą Brazylii.

Choć już na początku XVIII wieku rządzącym krajem chodził po głowie pomysł przeniesienia stolicy bardziej w głąb kontynentu, aby doszło do jego realizacji musiało minąć kilka stuleci.

I tak 21 kwietnia 1960 roku nastąpiła inauguracja wybudowanej od zera, nieco surrealistycznej stolicy Brazylii – Brasília.

Sami Brazylijczycy mają podzielone zdania co do idei utworzenia miasta na pustkowiu. Często nazywają swoją nową stolicę fantastyczną wyspą (port. ilha da fantasia). Również obcokrajowcy zdają się myśleć podobnie, czego przykładem może być wypowiedź radzieckiego kosmonauty Jurija Gagarina, który podczas swojej wizyty w Brasílii krótko po przecięciu wstęgi stwierdził „Mam wrażenie, że wylądowałem na innej planecie, nie na Ziemi…”.

Ale wróćmy do Rio de Janeiro, bo to w końcu post o tym mieście. Nazwa miasta tłumaczona z portugalskiego to Rzeka Styczniowa. Przez Rio przepływa około 200 rzek, żadna z nich nie nazywa się jednak Janeiro. Skąd więc nazwa miasta? Portugalski żeglarz Gaspar de Lemos, który na początku XV wieku dopłynął do wybrzeży miasta pewien był, że wody, które go otaczają są rzeką. A że dopłynął tam w styczniu, nazwał miasto Styczniową Rzeką. Jak się później okazało, nie była to rzeka, a zatoka. Ale nazwa została zaakceptowana i po dziś dzień miasto nad zatoką Guanabara nad Atlantykiem dźwięcznie nazywane jest Rio de Janeiro.

Rio de Janeiro poza piękną nazwą, jest przepięknym miastem. Często mówi się o nim, że zostało pobłogosławione przez naturę – otoczone przez zatoki, laguny, obmywane licznymi rzekami. Sama linia brzegowa to ponad 250 ciekawie zagospodarowanych przez Matkę Naturę kilometrów. Miasto może pochwalić się też ponad setką wysp. Nie mogę pominąć tutaj wzgórz, zwłaszcza tych najbardziej znanych, o których przeczytacie i obejrzycie je poniżej.

Mówi się też, że Rio de Janeiro przez prawie cały rok ma ciepły piasek, zimne drinki i najbardziej niebieskie na świecie niebo. No cóż, mam na ten temat nieco odmienne zdanie. Podczas mojego tygodniowego pobytu w mieście może i piasek był ciepły, a drinki doskonale schłodzone, ale co do błękitu nieba nie mogę się zgodzić. Chyba, że akurat trafiłam na sezon arcyburzowy.

Mieszkańcy Rio nazywani są cariocas, co tłumacząc na polski oznacza białego człowieka. Tubylcze ludy zamieszkujące tereny miasta nazwały tak pierwszych żeglarzy, którzy przypłynęli do wybrzeży Brazylii z Europy. I tak już pozostało po dziś dzień. Rio zamieszkuje około 13 i pół miliona cariocas, z czego aż 25% żyje w fawelach, po naszemu bardziej znanych pod nazwą slumsy.

Fawele cieszą się dużą popularnością wśród turystów, ale nie rekomenduję zapuszczania się w te dość szemrane tereny na własną rękę. Może Wam się nic nie stać, ale istnieje duże prawdopodobieństwo, że wrócicie stamtąd może i bogatsi w przeżycia, ale ubożsi w niektóre podróżnicze gadżety. O ile w ogóle wrócicie. Jeśli jednak marzy Wam się spacer po fawelach, niech podczas niego towarzyszy Wam wiarygodny lokalny kompan, najlepiej przewodnik.

Wieki temu to właśnie w fawelach, gdzie dominowała ludność pochodzenia afrykańskiego, narodziła się samba. Samba, która rozsławiła Rio na cały świat. Samba, która co roku w okresie karnawału przyciąga do miasta kilka milionów turystów z całego świata. Przyciągnęła i mnie.

Ile kosztuje karnawał w Rio? Kiedy się odbywa? Wreszcie, co spotkało mnie podczas karnawału w Rio A.D. 2019? Odpowiedzi na te pytania szukajcie klikając w link.

Ale Rio de Janeiro to nie tylko samba, zgrabne roznegliżowane tancerki, kolorowe stroje, niekończąca się uliczna muzyka, tańce i hektolitry rozlewanej kwaśnej caipirinhi.

Bo Rio to też:

Copacabana

W wielu renomowanych podróżniczych rankingach najpiękniejszych plaż świata Copacabana zajmuje honorowe miejsca. Wcale mnie to nie dziwi. Ta ciągnąca się przez 4 kilometry szeroka plaża z idealnym miękkim żółtym piaskiem, sprosta wymaganiom najbardziej wybrednego turysty. Z obu stron otoczona wynurzającymi się z wód zatoki wysepkami i skałami, porośniętymi gęstą egzotyczną roślinnością. Na jej lewym krańcu wznosi się słynna Głowa Cukru, na prawym – Copacabana Fort.

Poza pływaniem w Atlantyku, wylegiwaniem się na tym idealnym piasku, przy Copacabanie można też spróbować swoich sił w ślizganiu się po wzburzonych falach morskich i innych sportach wodnych. Wzdłuż plaży ciągnie się szeroki mozaikowy chodnik, na którym od niedawna władze zaczęły umieszczać specjalne kody QR, dzięki którym w łatwy sposób można poznać wiele ciekawostek na temat plaży, ale też całego Rio de Janeiro.

Cariocas uwielbiają aktywnie spędzać czas. Dlatego przy Copacabanie aż roi się od biegaczy, rowerzystów, osób na rolkach. Tuż przy oceanie można pograć też w piłkę plażową i siatkówkę czy poćwiczyć na siłowni pod chmurką. Życie przy plaży nigdy nie cichnie. Po zmierzchu ludzie z piasku przenoszą się do barów i klubów nocnych.

Wzdłuż plaży, po drugiej stronie Avenida Atlântica pełno jest luksusowych hoteli i restauracji. Bo okolice Copacabany to jedna z najbardziej prestiżowych, ale i najdroższych części Rio.

Przedłużeniem Copacabany jest, znajdująca się w dzielnicy Ipanema plaża, o takiej samej nazwie. Na zachodnim krańcu plaży, jak to w Rio, wznoszą się dwie góry (Dwóch braci – Dois Irmãos). Tak jak i przy Copacabanie, również tu znajdują się boiska do gry w sporty plażowe, są bary i kluby i panująca w powietrzu atmosfera wiecznego lata i beztroskiego życia.

a_part_of_copacabana_beach
Cariocas, czyli mieszkańcy Rio de Janeiro uwielbiają uprawiać sport na świeżym powietrzu
copacabana_wide_beach
a_blonde_girl_standing_in_front_of_the_atlantic_ocean_waves
panorama_of_copacabana
Tak prezentuje się panorama Copacabany
boys_playing_football_in_copacabana_beach
Życie przy tej słynnej plaży nigdy nie zamiera
ipanema_top_view
Siostrzana plaża – Ipanema

Corcovado

Wśród nas Polaków to miejsce bardziej znane jest jako granitowa góra, na szczycie której wznosi się pomnik Chrystusa Odkupiciela. Sama góra sięga wysokością 710 m, pomnik zaś to dodatkowe 38 metrów (30 metrów statua, 8 metrów podest, na której stoi). Ręce kamiennego Jezusa rozciągają się na 28 metrów. Imponujące, prawda? Stojąc u podnóża pomnika, można poczuć się jak miniaturka człowieka.

Z pewnością właśnie to miejsce u niejednego turysty zaważyło o wizycie w Rio de Janeiro. Zwłaszcza po tym, jak pomnik Chrystusa Odkupiciela, wraz z Koloseum, Machu Picchu czy Taj Mahal, został uznany jednym z Siedmiu Nowych Cudów Świata.

Ciekawostką jest to, że we wznoszeniu tego jednego z najsławniejszych monumentów świata udział brał francuski rzeźbiarz polskiego pochodzenia – Paul Landowski. Budowę rozpoczęto w 1922 roku i trwała ona 9 lat. Poszczególne części Chrystusa powstawały we Francji, a dopiero w Rio poskładano je w całość. Na ten ważący 635 ton pomnik wydano 250 tysięcy dolarów. Przez długi czas był on światowym symbolem chrześcijaństwa – wzniesiony po pierwszej wojnie światowej miał wzmacniać wiarę Brazylijczyków.

Obecnie, za sprawą wpisania go na listę Siedmiu Nowych Cudów Świata, stał się atrakcją turystyczną numer jeden nie tylko w samym Rio de Janeiro, ale dla niektórych podróżników również na całym kontynencie Ameryki Łacińskiej. Przed pandemią Corcovado odwiedzało codziennie nawet 15 tysięcy turystów, co daje wynik 5 milionów w skali roku.

Do wnętrza pomnika da się wejść. W całym środku posągu znajdują się liczne schody i klatki schodowe, które prowadzą nie tylko do głowy betonowego Chrystusa, ale również do obu rękawów Jego rozpostartych szeroko ramion. Niestety, wejście do środka nie jest możliwe dla zwykłego turysty.

W 2006 roku z okazji 75. rocznicy postawienia monumentu, u jego podnóża zbudowano niewielką kapliczkę. Czasem odbywają się w niej kameralne śluby. Czyż można wymarzyć sobie lepsze miejsce na taką uroczystość?

Wzgórze Corcovado z kilkudziesięciometrowym pomnikiem na jego szczycie jest dość dobrym celem dla piorunów. W 2008 roku podczas wyładowania elektrycznego doszło do uszkodzenia palców, głowy i brwi figury Jezusa. Ponownie w 2014 roku, burza dała upust swojej energii celując w jeden palec prawej ręki.

U podnóża pomnika Chrystusa Odkupiciela można dostać się na trzy sposoby: pociągiem, pieszo albo minibusem. Najpopularniejszą metodą jest pociąg, dlatego trzeba nastawić się tutaj na dość długi czas oczekiwania w kolejce (czasem nawet kilka godzin), zwłaszcza w szczycie sezonu, który w Rio trwa od grudnia do marca. Można nieco przyspieszyć oczekiwanie, kupując bilet online na konkretną godzinę. Dwudziestominutowa trasa wagonika jest bardzo malownicza, biegnie przez zielone serce Rio de Janeiro – las Tijuca.

Za bilet w dwie strony wraz z wejściówką zapłacicie od 71 reali (około 53 złotych).

Na szczyt Corcovado można też dostać się pieszo. Będzie taniej, niekoniecznie bezpieczniej. Podczas tego prawie dwugodzinnego spaceru istnieje duże prawdopodobieństwo, że zatrzymają Was lokalne grupy naciągaczy i niejednokrotnie, pod groźbą napadu, zostaniecie poproszeni o haracz. Na pewno na taki spacer wybierzcie się w większej grupie, nie zabierajcie ze sobą rzucających się w oczy cennych przedmiotów (sprzęt elektroniczny, biżuteria). Zaopatrzcie się też w kilka drobnych reali brazylijskich na wypadek nie dogadania się z grupą.

Trzeba jeszcze zapłacić za bilet wstępu na pomnik – 24 reale (około 18 złotych) w szczycie sezonu, poza sezonem 12 reali (około 9 złotych).

Ostatnią, najkosztowniejszą metodą jest transport minibusem.

the_statue_of_christ_the_redemptor_in_rio_de_janeiro
Pomnik Chrystusa Odkupiciela wznoszący się na szczycie Corcovado to najchętniej odwiedzane miejsce w Rio de Janeiro
a_blonde_girl_standing_beneath_of_the_christ_the_redemptor
panorama_view_of_rio_de_janeiro
Rozpościera się stąd przepiękny widok na miasto

Park Narodowy Tijuca

Choć nazywany parkiem, Tijuca jest największym na świecie miejskim lasem. Ulokowany w samym sercu Rio de Janeiro zaledwie kilka minut od ścisłego centrum miasta, rozciąga się na powierzchni 3200 hektarów. Jest owocem pierwszego na świecie projektu zalesienia tak dużego terenu miejskiego. W 1861 roku ostatni cesarz Brazylii Pedro II zadecydował, że Ziemi należy oddać to co jej i zatwierdził koncepcję zalesienia przestrzeni miejskiej, której człowiek wcześniej wyszarpał drzewa i mniejszą roślinność, żądny pogoni za bogactwem. W tym przypadku za kawą i trzciną cukrową. Naukowcy odkryli, że dzięki swej olbrzymiej bioróżnorodności Tijuca posiada zdolność obniżania temperatury otoczenia o 9 stopni Celsjusza. Oby więcej państw wkrótce zdecydowało się na taki krok w stronę naszej planety.

W Parku Narodowym Tijuca, często zwanym też lasem Atlantyku, cariocas i turyści znajdą mnóstwo miejsc do uprawiania sportu (bieganie, wspinaczka, trekkingi), ale też do spacerów, a przede wszystkim do obcowania z przyrodą, bo w lesie żyje ponad 350 gatunków reprezentantów fauny i ponad 1600 różnorakich roślin.

Ale Tijuca to przede wszystkim najlepsze atrakcje turystyczne Rio de Janeiro. To tutaj znajduje się najsłynniejsze wzgórze w mieście – wzgórze Corcovado, o którym przeczytaliście już wyżej. W lesie szumi ponad 30 wodospadów, wśród nich wodna kaskada Cachoeiro do Horto. Tijuca to też trzy sławne szczyty miasta: Pedra Bonita, Pedra da GaveaPico da Tijuca – doskonałe miejsca na miejskie trekkingi. Widok ze szczytu tego ostatniego na otaczającą gęstą zieloną dżunglę zapiera dech w piersiach. Jest jeszcze urocza mała kapliczka z urzekającym widokiem na zatokę – Mayrink Chapel. Wreszcie w środku lasu znajdziecie też jedną z licznych w Rio faweli. Pamiętajcie, tutaj spacer tylko z zaufanym przewodnikiem!

Będąc w Rio de Janeiro nie sposób nie znaleźć się, nawet przypadkowo, w którymś z rozległych zakątków Tijuca.

wide_path_leading_through_the_forrest_in_rio_de_janeiro
Park Narodowy Tijuca rozciąga się na powierzchni ponad 3 tysięcy hektarów
one_of_rios_fawela
Fawele to brazylijskie slumsy. Mieszka w nich jedna czwarta populacji miasta

Escadaria Selarón

Schody, które nie służą tylko do wchodzenia i schodzenia. W licznych rankingach zajmują szczytowe miejsca na jedne z najpiękniejszych schodów świata. Znajdują się w sercu dzielnicy Lapa. Zaprojektowane i wykonane przez chilijskiego ulicznego artystę Jorge Selarón, który po kilkunastu latach podróżowania po świecie, osiadł na stałe w Rio w domku obok schodów i jako hołd dla Brazylii spontanicznie postanowił udekorować betonowe schody płytkami ceramicznymi w trzech przewodnich barwach, nawiązujących do brazylijskiej flagi: zielonym, niebieskim i żółtym. Spacer po tych schodach zabiera zwiedzających w podróż dookoła świata.

Schody Selaróna są dość nową atrakcją w Rio, bo artysta rozpoczął swoją pracę nad nimi w 1990 roku, dekorował je aż do śmierci w 2013 roku. Schody mają 215 stopni i pokryte są około 2000 płytkami pochodzącymi z ponad 60 krajów. Jest też wśród nich płytka z Polski. Odszukanie jej zajęło mi ponad pół godziny i z radości tej misji zakończonej sukcesem, nawet nie zrobiłam jej zdjęcia.

Kolorowe schody są już na tyle popularną atrakcją Rio z kategorii tych must see, że ciężko tutaj o chwilę tylko dla siebie, a co za tym idzie – zdjęcie bez innych turystów. Swoje szanse na powodzenie zwiększycie pojawiając się przy nich wcześnie rano. Uważajcie tutaj na siebie, dzielnica Lapa nie należy do tych najbezpieczniejszych.

Lapa należy za to do ciekawszych dzielnic. Bo poza ceramicznymi schodami, znajdziecie tu też słynny olbrzymi akwedukt – Arcos da Lapa, a podczas karnawału to Lapa jest jedną z huczniej świętujących części miasta. Na co dzień, zamieszkiwana jest przez artystów i intelektualistów, również tych bardziej kontrowersyjnych. Sama mieszkałam właśnie w dzielnicy Lapa i to jeszcze w trakcie karnawału i wspominam ją jako miejsce, które nigdy nie kładzie się spać. Impreza trwała tutaj całą dobę na okrągło zarówno w barach, jak i na ulicach. Nie zatrzymało jej nawet olbrzymie oberwanie chmury i zalane wodą ulice.

escalaria_selaron_the_colorful_stairs_in_rio_de_janeiro
Escalaria Selarón są najsłynniejszymi schodami w Rio de Janeiro
the_famous_colorful_stairs_in_rio_de_janeiro
Schody ozdobione są płytkami pochodzącymi z ponad 60 państw świata
a_piece_of_colorful_stairs_in_rio_de_janeiro
lapa_aqueduct
Dzielnica Lapa, choć nie należy do najbezpieczniejszych części Rio, chętnie odwiedzana jest przez turystów nie tylko ze względu na kolorowe schody
famous_aqueduct_in_lapa
W Lapa znajduje się olbrzymi akwedukt – Arcos da Lapa
rio_de_janeiro_streets_with_colorful_painted_buildings
Ulice Rio w różnych zakątkach miasta ozdabiane są sztuką uliczną, która jest tutaj zupełnie legalna

Głowa Cukru

Nie, nie mylą Was oczy. Jedna z największych atrakcji Rio de Janeiro właśnie tak słodko się nazywa. Ale z cukrem poza nazwą nie ma nic wspólnego. Głowa Cukru (port. Pão de Açúcar) to moja ulubiona miejscówka w mieście. Jest niezbyt wysoką (396 m n.p.m.) granitowo-kwarcową górą wznoszącą się nad wody Zatoki Guanabara. Przez swoje doskonałe umiejscowienie z jej szczytu rozpościera się nieziemski widok na zatokę, ale też Rio de Janeiro oraz Corcovado. Głowa Cukru jest też idealną miejscówką na podziwianie zachodu słońca oraz, co mnie osobiście spodobało się najbardziej, nocną panoramą miasta, kiedy zabłysną wszystkie światła tej olbrzymiej aglomeracji wraz z zacumowanymi w portach zatoki tysiącami jachtów, większych i mniejszych statków. Bajka!

Ale dlaczego Głowa Cukru? Powstanie nazwy można uznać za małe językowe nieporozumienie. Przed przybyciem do brzegów Brazylii Portugalczyków, zamieszkujące tamtejsze ziemie tubylcze ludy Tupi nazywali gorę pau-nh-acugua, co Portugalczycy rozumieli jako Pão de Açúcar– po angielsku – Sugarloaf, czyli po polsku dosłownie bochen cukru. A jednak Głowa Cukru!

Na szczyt góry można dojść pieszo. Powstało ponad 100 tras o różnym stopniu trudności. Jednak najchętniej wybieraną opcją jest kolejka. Nie dociera ona od razu na sam szczyt Głowy Cukru, a robi postój na wysokości 220 metrów. Już z tego poziomu oczom ukazuje się obłędny widok na zatokę. Ale to co najlepsze dopiero nastąpi.

Za wjazd kolejką i drogę powrotną zapłacicie około 60 złotych.

Absolutnie nie można pominąć tego punktu będąc w Rio de Janeiro. Zresztą, zerknijcie sami na poniższe zdjęcia.

cable_car_leading_to_the_pick_of_sugar_loaf
night_panorama_of_rio_de_janeiro_viewed_from_the_top_of_sugar_loaf
a_blonde_girl_standing_in_front_of_the
Na szczycie Głowy Cukru ujrzycie najpiękniejszą panoramę nocnego Rio

Stadion Maracaña

Kiedyś był największym stadionem piłkarskim na świecie, obecnie znajduje się na 23 pozycji. Ale nadal robi olbrzymie wrażenie. Jego nowa nazwa to Estádio Jornalista Mário Filho, jednak mimo wszystko bardziej znany jest pod nazwą właśnie Maracaña, którą to otrzymał po popularnej w Brazylii papudze. Po modernizacji może pomieścić prawie 80 tysięcy kibiców.

Budynek budynkiem, ale Rio de Janeiro może poszczycić się największym fanklubem piłki nożnej w całej Brazylii, klubem liczącym ponad 32 miliony wiernych kibiców – Torcida Jovem do Flamengo, prężnie działającym od 1967 roku.

Stadion Maracaña był gospodarzem Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej w 2014 roku, podczas których w trakcie finału Niemcy pokonali Argentynę wynikiem 1:0 zdobywając po raz czwarty tytuł Mistrza Świata. Drużyna piłkarska Brazylii jako jedyna reprezentacja zdobyła tytuł mistrza świata pięciokrotnie, co czyni ich najbardziej utytułowaną drużyną piłkarską na świecie.

Brazylijczycy uwielbiają piłkę nożną tak samo jak sambę. O czym można łatwo przekonać się spacerując po ulicach Rio i na prawie każdym rogu zobaczyć chłopców w różnym wieku podających sobie piłkę. Można to też zaobserwować wybierając się na wycieczkę na stadion.

Koszt takiej przyjemności to około 20 złotych.

inside_of_maracana_stadium
Estádio Jornalista Mário Filho bardziej znany jako Stadion Maracaña
old_bearded_man_face_painted_on_one_of_rio_de_janeiro_building

Czy warto spędzić w Rio de Janeiro kilka dni, tydzień, wakacje?

Rio jest trudne. Rio jest tłoczne, brudne, w moim odczuciu dość niebezpieczne.

Podróżując przez inne kraje Ameryki Południowej, o różnym stopniu bezpieczeństwa, to właśnie w Rio nie miałam odwagi zwiedzać miasta z zawieszonym na szyi aparatem, a kartę płatniczą trzymałam ukrytą pod bielizną.

I choć Rio bardzo zmęczyło mnie wszędobylskimi tłumami przybyłymi do miasta, by hucznie świętować kolejną odsłonę karnawału, zmęczyło mnie pogodą i wzmożoną czujnością 24 godziny na dobę, tęsknię za tym miejscem.

Nie tęskniłam za Rio od razu po powrocie do Europy. Nie tęskniłam nawet przez cały rok po ostatnim spojrzeniu na rozświetloną zatokę miasta przez małe samolotowe okienko. Zaczęłam tęsknić teraz i tęsknię tak bardzo, że jestem pewna, że wrócę do tego najbardziej interesującego brazylijskiego miasta, mimo zarzekania się, że moja stopa już tam nie postanie.

Rio de Janeiro jest miastem hipnotyzującym, miastem jedynym w swoim rodzaju. Miastem, gdzie nawet najbardziej wybredny turysta i zapalony podróżnik znajdą coś dla siebie.

Dlatego dziś, po ponad 2 latach od mojej wizyty w mieście, jestem w stanie odpowiedzieć na swoje nurtujące tyle czasu mnie pytanie: tak, warto polecieć do Rio de Janeiro!

0 komentarzy