W swoją pierwszą po covidową podróż wybrałam się na Maderę. Chociaż w planach miałam trzytygodniową objazdówkę po krajach Bałkańskich wraz z wizytą w Stambule, zmiana pracy drastycznie ukróciła ilość dni wolnych na czas letni.
Madera może zawdzięczyć covidowi olbrzymi wzrost zainteresowania. Przez pewien czas, kiedy reszta świata i Europy była pozamykana dla ruchu turystycznego, to właśnie Madera zaczęła przygarniać więcej i więcej nowych przybyszy. Swego czasu wśród Polaków stała się tak popularna, że osoby pracujące ze swoich mieszkań w Polsce, przeprowadziły się właśnie na tę położoną prawie na środku Atlantyku, wiecznie zieloną wyspę. Sprawiło to, że powodujące lekkie palpitacje serca ceny przelotów i hoteli, stopniowo zaczęły nieco się obniżać, czyniąc Maderę świetnym kierunkiem również na urlop.
Jest też drugi, ważniejszy powód, dla którego wypadło właśnie na Maderę – ślub mojej bratniej podróżniczej duszy. Z tego miejsca Młodej Parze jeszcze raz przesyłam wirtualne uściski (wiem, że to czytacie) i dziękuję, że zmotywowaliście mnie do ruszenia się właśnie w tę stronę Europy.
Madera urzekła mnie już w momencie rozpoczęcia przeszukiwania Internetu. A postawienie stopy na jej lądzie oraz przebyte setki kilometrów z szeroko otwartymi z zachwytu oczami, tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że to był strzał w dziesiątkę na rozpoczęcie po pandemicznej ery podróżowania.
Ebook o Maderze
Szykowanie planu na właściwe zagospodarowanie czasu na Maderze jeszcze nigdy nie było dla mnie tak łatwe i przyjemne. Stało się tak za sprawą rewelacyjnego ebooka, wydanego przez jednych z najbardziej znanych w Polsce podróżniczych ekspertów – Coupleaway oraz Lostitalianos. Te cztery osoby, spędziwszy na Maderze ponad pół roku i włożeniu w swoją pracę mnóstwo czasu i serca, stworzyły najprawdziwsze podróżnicze dzieło.
W ebooku znajdziecie nie tylko doskonale opisane górskie szlaki i lewady, mniej i bardziej popularne atrakcje wyspy oraz informacje praktyczne, ale również zniżki na wynajęcie samochodu czy noclegu. Poza tym smaczne restauracje, bary i kawiarnie. Dodatkowo przewodnik zaopatrzony jest w interaktywne przyciski, przez co korzystanie z niego jest dziecinnie proste. A wszystko opatrzone jest genialnymi artystycznymi zdjęciami! Ten ebook to prawdziwy majstersztyk, bez którego nie wyobrażam sobie podróży po Maderze. Ebooka kupicie klikając w ten link.
Informacje praktyczne
LOTY
Z Polski na Maderę bezpośrednio dolecicie lotami czarterowymi, dostępnymi w niektórych biurach podróży (Itaka, Rainbow) za około 1300 – 1600 zł wraz z 23 kilogramowym bagażem. Czasem zdarzają się promocje poniżej 1000 zł. Wtedy z decyzją trzeba działać bardzo szybko.
Tanie linie lotnicze nie oferują z Polski bezpośrednich lotów na Maderę. Będzie czekała Was przesiadka w Lizbonie lub Porto i nierzadko kilka, a nawet kilkanaście godzin czekania na kolejny lot. Warto czas ten wykorzystać na zwiedzenie tych portugalskich miast – tutaj przeczytacie o tym więcej. Taki lot może być o połowę tańszy niż loty czarterowe, ale pamiętajcie o przysługującym Wam mniejszym bagażu.
Ciekawą opcją jest też bezpośredni lot z Berlina liniami Easyjet, który można połączyć ze zwiedzeniem stolicy Niemiec i okolic. Cena z 23 kg bagażem to około 1000 zł.
Czasem warto też sprawdzić ofertę Lufthansy. Co prawda nie oferuje lotów bezpośrednich, ale cena może Was pozytywnie zaskoczyć.
Korzystnych cenowo lotów na Maderę szukajcie też w przeglądarce Skyscanner lub Kayak.
KIEDY LECIEĆ
Madera leży na środku oceanu co sprawia, że warunki pogodowe na wyspie są jedną wielką loterią. Pogoda zmienia się co kilka minut i to dość ekstremalnie. Wczesnym rankiem nawet latem temperatura może być bliska 0 stopni, żeby kilka chwil później zamienić się w upalne tropiki. Ale przez to nadaje się na odwiedziny o każdej porze roku. Trzeba tylko o tej pogodowej zmienności pamiętać pakując podróżną walizkę.
Mimo tego, że Madera nie należy do wysp o wielkich rozmiarach, kiedy na południu wyspy (Funchal, Ponta do Sol) mocno świeci słońce, na jej drugim krańcu (Porto Moniz, Seixal, Santana) może być deszczowo i wietrznie. I odwrotnie. Dlatego będąc już na Maderze warto nie nastawiać się na ścisłe trzymanie się planu. Zwiedzanie należy dostosować do warunków pogodowych, w czym świetnie pomagają zainstalowane w różnych częściach wyspy kamerki pogodowe. Link do nich znajdziecie tutaj.
CENY
Ceny na Maderze są podobne do europejskich stolic. W Funchal i południowych bardziej popularnych miastach za obiad z napojem zapłacicie około 15-20 euro za osobę. Taniej będzie na północy wyspy. Jeszcze taniej w mniejszych, niezbyt turystycznych mieścinkach, ale trudniej w niektórych z nich o znalezienie restauracji. Bardziej będzie to miejsce, gdzie napijecie się taniej kawy czy piwa lub ponchy oraz zjecie lokalne przekąski. Zakupy spożywcze zrobicie w Continente oraz Pingo Doce – odpowiednik naszej biedronki, zdecydowanie najtańszy.
NOCLEGI
Jak już pisałam wyżej, z racji zwiększonego zainteresowania tym kierunkiem świata w dobie pandemii, ceny na Maderze stały się bardziej przystępne. Dlatego też obecnie za nocleg w dobrej lokalizacji i przyjemnych warunkach zapłacicie około 100 zł za noc za 2 osoby. Jeśli na Maderę wybieracie się większą grupą, szukajcie całych domów na wynajem – booking lub airbnb. Za w pełni wyposażony dom z widokiem na ocean i nierzadko basenem zapłacicie około 600 – 800 zł za tydzień.
TRANSPORT
Nie wyobrażam sobie zwiedzania Madery bez wynajętego samochodu. Choć nie jest to duża wyspa, na piechotę jej nie obejdziecie. Rowerem, ze względu na liczne i dość znaczne przewyższenia byłoby bardzo ciężko. Podczas swojego tygodniowego pobytu na wyspie, doliczyłam się tylko trzech śmiałków na rowerze.
Madera dysponuje dość rozbudowaną siatką komunikacji autobusowej, lecz do niektórych miejsc transport publiczny dociera na tyle rzadko, że z perspektywy turysty może to być uciążliwe.
Samochodów do wynajęcia szukajcie na rentalcars oraz kayak. Cena to około 1300 zł za tydzień za samochód z podstawowym ubezpieczeniem. Do waszego budżetu doliczcie również paliwo – około 1,5 euro za litr.
JĘZYK
Madera należy do Portugalii, obowiązującym językiem urzędowym na wyspie jest więc portugalski. Ale bez problemu raczej wszędzie dogadacie się po angielsku. Nawet w mniejszych miejscowościach gdzie zdarzało mi się zatrzymywać głównie w poszukiwaniu pożywienia, nigdy nie doświadczyłam problemu z komunikacją właśnie w tym języku.
CO ZABRAĆ
Madera nie jest wyspą, na której przez tydzień będziecie plażować. To wyspa aż prosząca się o wszelkiego rodzaju aktywność. Dlatego pakując się w pierwszej kolejności włóżcie do torby porządne buty trekkingowe. Przyda się dobra latarka, najlepiej czołówka, zwłaszcza jeśli w swoich planach macie poznanie Madery szlakiem lewad. Nie zapomnijcie też o kurtce przeciwdeszczowej i chroniącej przed silnym wiatrem. A nawet jeśli na Maderę wybieracie się w środku lata, dorzućcie też ciepłą bluzę i spodnie z długimi nogawkami. Zawsze też pamiętajcie o okularach przeciwsłonecznych i kremie z filtrem ochronnym.
A teraz najważniejsza część tego wpisu – moje ulubione miejscówki na Maderze.
Choć po przeczytaniu całego ebooka z bólem serca ze względu na ograniczony czas musiałam ze swojej listy wykreślić ponad połowę fascynujących mnie miejsc, w ciągu tygodnia spędzonego na Maderze udało mi się zajrzeć na każdy jej kraniec i zobaczyć wyspę w różnej odsłonie pogodowej.
Wybierając się na Maderę tylko na tydzień, nie wyobrażam sobie nie zobaczyć poniższych miejsc.
Spacer w chmurach, czyli Vereda do Arieiro: Pico do Arieiro – Pico Ruivo
To zdecydowanie najważniejszy punkt na Maderze. A dokładnie – punkty. Bo Pico do Ruivo i Pico do Arieiro to odpowiednio najwyższy i trzeci najwyższy szczyt na Maderze. Pico das Torres jest drugim najwyższym szczytem, który będziecie mijać podążając tym szlakiem. Jest to dość wymagający szlak górski. Charakteryzują go liczne podejścia i zejścia, mnóstwo kamiennych, a czasem również metalowych schodów. Są też tunele, w których niezbędna jest czołówka lub latarka. Kilka odcinków przebiega nad przepaścią. Ale widoki są tak obłędnie fascynujące, że nie wyobrażam sobie nie przejść go całego. W zależności od strony góry, po której będziecie szli, zobaczycie zupełnie różną odsłonę maderskiej flory.
Przybądźcie na miejsce startu – parking przy Pico Arieiro tuż przed wschodem słońca i podziwiajcie stąd jak słońce budzi się zza gór w otoczeniu chmur.
Szlak można przejść w jedną stronę i wrócić na parking uberem, ale jest to dość droga opcja (60-80 euro) lub wrócić tą samą trasą. Szlak rozwidla się w pewnym miejscu i umożliwia nieco inny powrót, ale podczas mojego pobytu na Maderze ta droga była zamknięta. Taka pętelka to 12 km, na które przeznaczcie około 7 godzin.
Tuż przed Pico Ruivo znajdziecie schronisko, gdzie napijecie się jednej z najdroższych na wyspie kaw albo wcale nie tańszego piwa.
UWAGA: bezpieczeństwo i doznania wzrokowe na szlaku są mocno zależne od pogody, dlatego przed udaniem się na tą wędrówkę sprawdźcie widok z zainstalowanej na Pico do Arieiro kamerki. Szlak wymaga solidnego obuwia. Zabierzcie też wodę i przekąski oraz wspomnianą już wyżej czołówkę.
Bajkowy las Fanal
Według mnie i moich towarzyszy podróży po Maderze, to Fanal zasłużył na miano najbardziej niesamowitego miejsca na wyspie. To właśnie ten znany Wam ze zdjęć wiekowy las wawrzynowy pełen dziwnie powyginanych porośniętych mchem drzew, między którymi przechadzają się krowy, a wszystko otoczone jest tajemniczą mgłą. Taki rodzaj lasu charakterystyczny jest tylko dla niektórych wysp na Atlantyku.
Pamiętajcie, że to, w jakiej wersji zastaniecie las i jakie tutaj powstaną zdjęcia, zależy od pogody. Sama do Fanal wybrałam się trzykrotnie: przy pierwszym podejściu wiał silny wiatr, padał deszcz, temperatura nie sięgała nawet 10 stopni, drzewa w lesie były totalnie niewidoczne. Nie fatygowałam się nawet na wyjście z samochodu.
Przy drugim podejściu pogoda była idealnie słoneczna, było gorąco i prawie bezwietrznie. Las prezentował się bajkowo, ale zabrakło tej tajemniczej mgły. Mimo wszystko postanowiłam wpaść do niego z wizytą. I bardzo dobrze! Wraz z upływem minut owa mgła zaczęła nadciągać z różnych stron. Sama nie wiem, kiedy upłynęły mi godziny tam spędzone.
Trzeciego razu moja wizyta w Fanal była nieplanowana. Akurat przejeżdżałam przez okolicę, nie mogłam tu nie wstąpić. Las ma w sobie coś takiego, że nawet teraz, kiedy myślę o Maderze, przed oczami w pierwszej kolejności widzę właśnie drzewa powykręcane biegiem czasu otulone intrygującą mgłą.
Do Fanal dotrzecie bez problemu wpisując w nawigacji Fanal Parking. Stamtąd już same drzewa wezwą Was do siebie.
I pamiętajcie, pogoda na Maderze zmienia się co kilka minut – warto tutaj zaczekać na lepsze warunki, jeśli nie od pierwszego wejrzenia jesteście tak do końca zadowoleni.
Inne oblicze Madery: Vereda da Ponta de São Lourenşo
Ten kolejny maderski szlak pokazuje, że wyspa ta nie jest w żadnym wypadku ani odrobinę nudna. Będziecie szli przez połacie najbardziej wschodniego krańca wyspy. Szlak ten prezentuje się inaczej o każdej porze roku. Latem wygląda jak wysuszona brązowa skorupa, która niezwykle odbija się na tle kobaltowej wody i białych fal. Wiosną ta surowa kraina przeistacza się w zielony raj pełen kwiatów.
Szlak jest nieco wymagający, ale nie na tyle trudny, aby osoby o gorszej kondycji czy lęku wysokości nie mogły sobie z nim poradzić. Zakończony jest wzniesieniem, do którego prowadzą wydrążone w skale schody. Jest to najbardziej wymagający odcinek tej Veredy, ale widok roztaczający się ze wzgórza wynagrodzi wszystkie wylane poty i ból łydek.
Niedaleko wspomnianego szczytu znajdziecie bar Casa Sardinha, gdzie dość drogo będziecie mogli się napić czy posilić.
W drodze powrotnej zboczcie nieco ze szlaku w kierunku Cais do Sardinha. Tuż przy brzegu wypożyczycie kajaki (5 euro za osobę za godzinę pływania) i popływacie nimi po oceanie. Spróbujecie też tu swoich sił w snorkelingu.
Okolice Ponta de São Lourenşo idealnie nadają się na łapanie wschodu słońca. A przy dobrej widoczności podczas odlatywania z Madery, to właśnie ten półwysep będzie ostatnim skrawkiem maderskiej ziemi, który zobaczycie.
UWAGA: szlak ten może być bardzo trudny lub niemożliwy do przejścia po silnych ulewach. Koniecznie sprawdźcie pogodę.
Najbardziej słoneczne miasto Madery – Ponta do Sol i najważniejszy na wyspie wodospad
Ponta do Sol to moje ulubione miasteczko na wyspie. Łatwo i szybko dotrzecie tutaj ze stolicy Funchal własnym samochodem, ale i komunikacją miejską. Miałam okazję podglądać miasto od strony oceanu i również wtedy prezentowało się bardzo zachęcająco.
Ponta do Sol to miasteczko z najlepszą pogodą na wyspie. W tłumaczeniu na polski jego nazwa brzmi Czubek Słońca. Jeśli więc nie dopisze Wam pogoda w innych częściach Madery, zawitajcie właśnie do Ponta do Sol. Pospacerujcie tutaj po wąskich stromych uliczkach. Podziwiajcie plantacje bananów i pracujących przy nich Maderyjczyków. Jeśli zgłodniejecie, udajcie się do The Old Pharmacy – absolutnie nie po leki, ale na najpyszniejszą ośmiornicę na wyspie.
Koniecznie przed zachodem słońca przespacerujcie się (1 km) albo podjedźcie samochodem pod najpopularniejszy wodospad na całej Maderze – Cascata dos Anjos. To właśnie to miejsce, gdzie woda leje się z nieba, a Wy możecie stanąć tuż pod i w poświacie promieni zachodzącego słońca otrzymać najbardziej magiczne zdjęcie. Zresztą, zerknijcie poniżej!
UWAGA: Byli i tacy, na pierwszy rzut oka miejscowi, co traktowali wodospad jako darmową myjnię samochodową. Nie polecam.
Bica da Cana i malownicza droga ER110
Bica da Cana doskonale nadaje się na powitanie nowego dnia. Chcąc dotrzeć w to malownicze miejsce, wpiszcie w nawigacji Miradouro da Bica da Cana. Zaparkujcie na niewielkim parkingu i wdrapcie się na znajdujące się po Waszej prawej stronie wzniesienie. Może to być lekko męczące z samego rana, zwłaszcza, że o wczesnej godzinie Madera przywita Was chłodem. Lecz widok na wschodzące ponad chmury słońce, które coraz jaśniej zacznie oświetlać pokrywające tą część wyspy wiatraki, wynagrodzi Wam wszelki trud. A już na pewno zupełnie Was rozbudzi.
Z Bica da Cana koniecznie udajcie się na południe albo północ wyspy drogą ER110. Droga ta prowadzi przez płaskowyż Paul da Serra. Niektóre jej odcinki są długie i proste, czasem pełne zakrętów. Zza samochodowych szyb droga ER110 ukazuje bujne roślinne życie Madery. Przy dobrej pogodzie dostrzeżecie też wiatraki wyrastające z nisko osadzonych chmur, góry i doliny pokryte żyzną zielenią, a czasem nawet krowy spacerujące wąską ulicą. Warto trasę wiodącą drogą ER110 przejechać w całości.
Drogą ER110 podążając na północ dotrzecie do uroczej mieściny Porto Moniz.
Porto Moniz – dziki kraniec wyspy
Miasto Porto Moniz położone jest na północno-zachodnim krańcu Madery. Najpopularniejszą miejscówką są tutaj naturalne baseny, powstałe przez zalanie oceaniczną wodą wnęk w zastygłej lawie.
W Porto Moniz znajdziecie dwa rodzaje basenów: płatne Piscinas Naturais do Porto Moniz (wstęp 1,5 euro od osoby) oraz zupełnie darmowe Piscinas Naturais Velhas. Mnie bardziej urzekły te dziksze baseny, w których zielonkawa woda magicznie kontrastowała z kobaltem oceanu i surową zastygłą lawą.
Poza Porto Moniz baseny lawowe na Maderze znajdziecie też w Seixal, Porto da Cruz czy Lido.
UWAGA: Przede wszystkim pamiętajcie o swoim bezpieczeństwie! Baseny, do których wejście jest darmowe raczej nie dysponują ratownikiem. Przy wzburzonym oceanie korzystanie z nich może nie być do końca bezpieczne.
W Porto Moniz w restauracji Dom Peixe zjecie najsmaczniejszą na Maderze espadę (pałasz czarny) z bananami. Połączenie kulinarne dość specyficzne, ale choć raz będąc na wyspie warto skosztować tego charakterystycznego dla Madery dania.
Porto Moniz ma coś jeszcze! To jedna z najbardziej malowniczych na wyspie dróg – droga ER101, którą z miasta kierujcie się na zachód wyspy. Droga jest bardzo stroma i kręta. Jej pobocza porasta bujna maderska roślinność, którą licznie reprezentują różnobarwne hortensje. Dla mnie droga ta byłą jedną z najciekawszych widokowo tras. Mój kierowca nie podzielał tego zdania – zdarzyło mu się na niej zasnąć! No cóż, mimo wszystko polecam Wam tą trasę i liczę na to, że bynajmniej nie doprowadzi Was do snu. Pamiętajcie, żeby obejrzeć się na niej czasem za siebie!
Zachodni kraniec Madery
Podążając malowniczą drogą z punktu 6 dotrzecie na zachodni kraniec wyspy. Tutaj aż roi się od przepięknych malowniczych punktów widokowych. Do takich na pewno zaliczyć można Miradouro de Boa Morte, Pico Vermelho, Miradouro da Vaca, Viewpoint of Fio czy najpopularniejszą miejscówkę przy latarni morskiej w Ponta do Pargo.
Decyzję pozostawiam Wam.
Ta część wyspy bez wątpienia jest idealnym spotem, by powiedzieć słońcu Dobranoc.
Spacer w sercu zielonej Madery: Levada Nova i Levada da Rocha Vermelha
Lewady to wodne kanały na Maderze, których celem było i jest doprowadzenie wody z bardziej deszczowej północy na suche południe. Oplatają Maderę siecią około 2500 kilometrów.
Dla turystów są jedyną w swoim rodzaju atrakcją. Ciężko było mi zdecydować się na którąś z 200 lewad. Ostatecznie, po dość dokładnym przestudiowaniu znanego Wam już ebooka, wybrałam dwie lewady, prowadzące przez zielone serce Madery: Levada Nova (8,5 km) i Levada da Rocha Vermelha (17 km).
Obie lewady dostarczą Wam sporo atrakcji w postaci przepięknych widoków, wodospadów, przez które nieraz trzeba przejść oraz tuneli. Wszystko to w otoczeniu bardzo bujnej roślinności.
Jeśli nie dysponujecie zbyt dużą ilością czasu, wybierzcie Levadę da Rocha Vermelha. Lewada ta jest mało znana wśród turystów, przez co jest jeszcze dzika. Z dużym prawdopodobieństwem będziecie na szlaku sami. Lewada rozpoczyna się od przejścia prawie 2 kilometrowego wąskiego mokrego tunelu, dlatego koniecznie zabierzcie latarki i dobre obuwie. Po wyjściu z tunelu Waszym oczom ukaże się najdziksze oblicze Madery: będą kolejne wodospady, strome podejścia a nawet schody. Ale przede wszystkim gęsta egzotyczna roślinność. Pewna jestem, że nudzić się tutaj nie będziecie. Z chęcią wróciłabym w to dzikie wnętrze Madery jeszcze raz. Naprawdę tęsknię za tą lewadą!
Czarna plaża i olbrzymia skała wystająca z oceanu
Docierając drogą ER110 na północ do Porto Moniz i skręcając w lewo lub kierując się na północ po wizycie w Fanal dotrzecie do kolejnej z tych must see atrakcji Madery. Zatrzymajcie samochód przy Miradouro da Eira da Achada. A potem zjedźcie stromą drogą w stronę oceanu i zróbcie sobie dłuższy postój przy Ilheus da Ribeira da Janela. To jedna z ciekawszych plaż na wyspie. Choć absolutnie nie nadaje się do kąpieli, warto tutaj nadjechać.
Madera nie może pochwalić się żółtymi plażami pełnymi miękkiego i mieniącego się w słońcu piasku. Jest wyspą wulkaniczną i głównie znajdziecie tu plaże usypane z różnej wielkości kamieni. Część z plaż przybrała barwę czarną. Perełką wśród nich jest czarna plaża w Seixal. To tutaj powstają kontrastowe ujęcia z drona, gdzie czarny piasek miesza się z białymi falami oceanu. Linia brzegowa w Seixal to też ciekawe formacje skalne obmywane nieokiełznanymi falami oceanicznej wody z rozbryzgującą się wokoło morską pianą.
Funchal – stolica wyspy
Nie mogłabym nie dodać kilku zdań na temat stolicy wyspy – Funchal. Bardzo dobrze rozwinięte południe wyspy, gdzie właśnie znajduje się stolica, znacznie różni się od bardziej dzikiej północy. W Funchal i okolicy znajdziecie szerokie autostrady, nowoczesne tunele. Jest też mnóstwo różnorakich restauracji i barów. Również baza noclegowa lepiej rozwinięta jest na południu.
W samym Funchal warto pospacerować po Starym Mieście, gdzie wąskie uliczki zastawione są stolikami, przy których musicie skosztować maderskiego trunku – ponchy (ostrzegam, jest mocna!) oraz chlebka czosnkowego (bolo do caco), podawanego na ciepło zwykle jako przekąska.
Jeśli lubicie sztukę uliczną, wpadnijcie pooglądać kolorowe murale na Rua de Santa Maria.
Pospacerujcie też przy porcie. Stąd już rzut kamieniem do muzeum najsłynniejszego Maderczyka – Cristiano Ronaldo. Przed muzeum możecie zrobić sobie zdjęcie z tym najlepszym na świecie piłkarzem – tak przynajmniej głosi napis u podnóża pomnika. Jeśli dopadnie Was głód, udajcie się do Design Centre Nini – miejsca naj pod każdym względem: najpyszniejsze maderskie jedzenie, najbardziej wyszukany wystrój, najznakomitszy widok na Funchal, ale i najwyższe ceny na wyspie.
Jeśli zupełnie za darmo chcecie podziwiać panoramę stolicy Madery, podjedźcie do Pico Alto, Miradouro das Neves, Miradouro do Lombo de Quinta albo na Cristo Rei. Niezwykle piękny widok na Funchal i okolice znajdziecie też na Cabo Girão – drugi najwyższy klif w Europie (580 m n.p.m., najwyższy znajduje się w Norwegii).
Ciekawym miejscem w stolicy Madery jest Ogród botaniczny Jardim Botanico (wstęp 6 euro) oraz jeszcze bardziej egzotyczne ogrody tropikalne w najwyżej położonej części Funchal – Monte Palace Madeira (wstęp 12,5 euro).
Objazdówka naokoło wyspy
Jeśli zostanie Wam wolne pół dnia, wsiądźcie w samochodu i objedźcie Maderę naokoło! Na trasie natkniecie się na wymienione wyżej miasta i punkty widokowe. Poza tym zawitacie w Santanie, do której jeszcze do niedawna można było dotrzeć tylko drogą morską. Gdzie poznacie charakterystyczne dla wyspy kolorowe trójkątne domki. Zahaczcie o Ponta Delgada z licznymi punktami widokowymi na wzburzony ocean czy Porto da Cruz z doskonałymi warunkami do surfowania.
W Machico znajdziecie jedną z dwóch na wyspie piaszczystych plaż, a w Santa Cruz białe urocze budynki pokryte czerwonymi dachami.
Nie trzeba mieć tutaj planu. Jedźcie przed siebie dokąd poniosą Was oczy i zatrzymujcie się ilekroć zobaczycie coś niezwykłego. Jestem pewna, że zobaczycie nie raz!
Widziałam wieloryba!
Dzięki swojemu położeniu na środku Atlantyku, Madera jest doskonałym miejscem wypadowym na rejsy w poszukiwaniu wielorybów, waleni, delfinów i innych ciekawych morskich okazów. Choć sama zwykle powątpiewałam w powodzenie zobaczenia na takim rejsie wieloryba, na własne oczy przekonałam się, że jest to możliwe! Aż samej ciężko mi w to uwierzyć, ale miałam szczęście dostrzec kilka olbrzymich okazów tych największych na ziemi stworzeń. Poza tym pływając pontonem po Atlantyku ze wszystkich stron otoczona byłam pluskającymi się w wodzie i skaczącymi delfinami. Czasem tak niewiele potrzeba do pełni szczęścia. Delfinów i wielorybów szukajcie z H2Omadeira.
Na Maderze zajrzycie też w świat pod powierzchnią tafli wody – nurkowanie głębinowe, a nawet polatacie paralotnią.
Jedno jest pewne, nie mogłam wymarzyć sobie lepszego powrotu do podróżowania.
Oby nic już tego nie przerwało!
0 komentarzy